poniedziałek, 25 stycznia 2010

Międzynarodowe wezwanie do udziału

11-tego i 12-tego marca 2010 roku ministrowie edukacji 46-ściu krajów europejskich będą świętować w Wiedniu i Budapeszcie 10-tą rocznicę Procesu Bolońskiego. Biorąc pod uwagę obecną sytuację i toczące się protesty na wielu europejskich uniwersytetach, świętowanie to jest
farsą.

Proces Boloński nie tylko jawnie nie osiągnął uzgodnionych celów poprawy mobilności; doprowadził także do zwiększenia ograniczeń w studiowaniu i w życiu studentów, a także zwiększył selektywność w dostępie do wyższej edukacji.

Fakt, że cały ten proces ma u podstawy rozumienie edukacji jako jedynie produkcji siły roboczej pod dyktat rynku, oddzwierciedlają jego uzgodnione cele. Dlatego naszym celem jest nie tylko mierzenie sukcesów i porażek Procesu Bolońskiego, ale także zakwestionowanie tego procesu oraz jego podstaw. Studia magisterskie i doktoranckie jako programy elitarne, które w szczególności wykluczają kobiety, wprowadzenie opłat za studia i niedofinansowywanie uniwersytetów, jak również od-demokratyzowywanie wnętrza systemu są tego oczywistymi
symptomami.

Trudna sytuacja finansowa uniwersytetów zwiększa wpływy korporacji na edukację i badania naukowe. Ukierunkowanie nauczania na korporacyjne interesy nie tylko dotyka uniwersytetów, ale całego sektora edukacji. Dlatego możliwości wewnętrznie zdeterminowanego, a zarazem krytycznego uczenia się zostały skrępowane.

Mając na uwadze tę fatalną sytuację nie widzimy powodu aby świętować wokół Procesu Bolońskiego. Ogólnoeuropejskie protesty studentów, nauczycieli i innych pokazują, że ekonomizacja edukacji jest skierowania przeciw ich interesom.

Dlatego w tygodniu od 8-tego do 12-tego marca 2010 roku będziemy przygrywać konferencji demonstracjami, strajkami I blokadami, jak również alternatywnym szczytem, na którym zamierzamy dyskutować na temat europejskiej polityki edukacyjnej, a także o wspólnych celach
naszych protestów.

Powołaliśmy 4 grupy, które zajmują się różnymi aspektami nadchodzących wydarzeń:

Demonstracja/blokada
W czasie gdy ministrowie mają swoje spotkanie, my organizujemy demonstrację (czwartek, 11 marca). Różne pomysły blokad są dyskutowane.

Strajk
Korzystając z okazji tego wydarzenia, planujemy co najmniej dwudniowy strajk uniwersytecki we współpracy z pracownikami dydaktycznymi.

Kontr-konferencja
W tej części chcemy pracować, dyskutować i otwarcie wymienić się doświadczeniami związanymi z Procesem Bolońskim oraz możliwymi lepszymi politykami edukacyjnymi.

Międzynarodowa mobilizacja
Dużą częścią wydarzenia powinno być także zebranie wszystkich protestujących z różnych krajów i dyscyplin w celu wypracowania wspólnej strategii.

Chcemy aby to wydarzenie było zorganizowane i prowadzone przez wszystkich protestujących razem. Dlatego właśnie wzywamy do udziału, nie tylko w czasie samego wydarzenia, ale także podczas przygotowań (np. przez wkład w kontr-konferencję itp.)


Razem pokażemy, że nie zgadzamy się na świętowanie procesu, który sprowadza edukację do produkcji kapitału ludzkiego!

Ten protest i jego dalszy rozwój żyje dzięki naszemu udziałowi!




Kontakt: Wiedeń - mobilization.bolognaburns@gmail.com

Oryginał wezwania znajdziesz tu: Bologna Burns!

czwartek, 21 stycznia 2010

Założyciel FNB w Gdańsku!

Szanowni Państwo, Drodzy Koledzy i Koleżanki!

Mamy przyjemność zaprosić was na niecodzienne wydarzenie w ramach Koła Naukowego Badaczy Kultur "Na Styku". W Polsce gościć będzie Keith McHenry, założyciel antywojennej inicjatywy rozdawania żywności, "Food Not Bombs", która to inicjatywa funkcjonuje również w Polsce, pod nazwą "Jedzenie Zamiast Bomb"*. Od jej założenia upływa właśnie 30 lat, co dla p. McHenryego stanowi okazję do podróży po świecie. Jedyne w naszym kraju spotkanie otwarte z Keithem McHenrym odbędzie się właśnie w Gdańsku. Pan McHenry opowie, dlaczego wybrał taki właśnie sposób na kontestowanie zbrojeń, pokaże też film ze swojej wyprawy do Nigerii, gdzie 4 lata temu zakładał filię ruchu "Jedzenie Zamiast Bomb". Zarówno wykład, jak i film będą tłumaczone na język polski. W ramach spotkania przewidzieliśmy czas na dyskusję.

Zapraszamy do kawiarni "Delfin" w Oliwie (ul. Opata Rybińskiego 17) na niedzielę, godz. 15:00. Wstęp wolny!

- Koło Badaczy Kultur "Na Styku" na Uniwersytecie Gdańskim
- Jedzenie Zamiast Bomb - Gdańsk
- Jedzenie Zamiast Bomb - Gdynia
- Otwarty Komitet Uwalniania Przestrzeni Edukacyjnych i redakcja okupe.blogspot.com

* Food Not Bombs - dosł. Żywność Zamiast Bomb - to inicjatywa światowego ruchu antywojennego polegająca na regularnie organizowanych akcjach rozdawania darmowej żywności na ulicach miast. W ten sposób działacze Food Not Bombs chcą pokazać, że potrzeba zapewnienia powszechnego dostępu do żywności nie jest tak trudna do zaspokojenia, by przedkładać nad nią interesy producentów broni. Zapoczątkowana w Stanach Zjednoczonych Ameryki w 1980 roku, inicjatywa Food Not Bombs w ciągu trzech dekad rozprzestrzeniła się na wszystkie kontynenty świata. Na terenie trójmiasta akcje pod hasłem Jedzenie Zamiast Bomb odbywają się przed budynkami dworców głównych PKP: w Gdyni w soboty o godz. 12:00, w Gdańsku w niedziele również o 12:00. Udział w nich jest otwarty dla wszystkich.

czwartek, 14 stycznia 2010

Wspominki z porażki i szara teraźniejszość

Dziś na Wydziale Filologiczno-Historycznym UG odbyła się konferencja p.t. "wojna o akta" organizowana przez Instytut Pamięci Narodowej. Wystąpili uczestnicy szturmu na gmach PZPR w 1990 roku, dawni członkowie Federacji Młodzieży Walczącej a także obecne władze "Solidarności" i przedstawiciele uniwersytetu. Pokazano krótki film p.t. "Ostatnia zadyma" dokumentujący wydarzenia w 1990 roku.

Na konferencji obecni byli przyjaciele i sympatycy Klaudiusza Wesołka, członka inicjatyw o różnym profilu, zagorzałego przeciwnika poddaństwa i politycznej amnezji, a od 12 stycznia - internowanego, ubiegającego się o status więźnia sumienia. Klaudiusz Wesołek zamknięty został na Kurkowej za list wysłany do prokuratora. Za określenie "esbecka szuja" został skazany na prace społeczne, a nieodrobiwszy ich, otrzymał wezwanie na Kurkową. Z tej okazji w sali wykładowej i przed wejściem zostały rozdane ulotki apelujące o okazanie solidarności z internowanym Wesołkiem. Co ciekawe, wielu z jego dawnych towarzyszy z FMW w ogóle nie wiedziało o jego aresztowaniu. A przecież w wolnej Polsce mamy wolne media...
A propos, poniżej artykuł z "Dziennika Bałtyckiego" o sprawie Wesołka jeszcze przed aresztowaniem:

Adres do Klaudiusza Wesołka to:
Klaudiusz Wesołek
Areszt Śledczy, ul. Kurkowa 12
80-803 Gdańsk

środa, 6 stycznia 2010

"Tu się nie żyje" - felieton Jakuba Raszewskiego

Jakiś czas temu, pracowałem przez pół roku na cieciówie w apartamentowcu dla burżujów w centrum Wrocławia. Na jednej z ostatnich nocnych służb byłem tak znużony, że musiałem wyjść i trochę się przewietrzyć. Udając się na spoczynek, zastanawiałem się dlaczego na żadnej z czterech ławek znajdujących się wokół budynku, nie widziałem nigdy nikogo siedzącego. Oglądając nocne niebo i otaczające enklawę bogactwa szare bloki z PRL-u, po kilku minutach zacząłem odczuwać jak bardzo te ławki są niewygodne. Były bardzo toporne, a oparcie znajdowało się nienaturalnie daleko od miejsca do siedzenia. Jak to jest możliwe, że budynek wyposażony w monitoring i całodobową ochronę, z mieszkaniami na najwyższym standardzie ma tak chujowe ławki? I wtedy zrozumiałem – ławki zrobiono tak, by młodzież z okolicznych bloków nie miała ochoty na nich siedzieć, psując wizerunek apartamentowca.

Młodzież młodzieżą, ale dzisiejsze dzieciaki mają jeszcze bardziej przejebane. Za moich czasów nie było nawet domofonów i jak chciało się wbiec do jakiejkolwiek bramy w bloku, gdyż akurat gonił cię kolega z karabinem, to nie było najmniejszego problemu. Teraz problemem może być nawet schronienie się na sąsiednim podwórku, gdyż może się okazać, że plac zabaw dzieci bogatszych rodziców jest ogrodzony i monitorowany wraz z okolicznymi budynkami.

Po co te ławki, płoty i kamery? Ano po to, by odgrodzić się od niebezpiecznego tłumu i roszczeniowej biedoty i pokazać, że stanowi się elitarną „społeczność”. Proste. Funkcja ochrony jest wątpliwa, gdyż tak samo jak można otworzyć bramę z domofonem przy pomocy noża (wiem, bo byłem listonoszem), tak samo można popełnić przestępstwo pod okiem kamery jeżeli jest się szybkim i sprytnym (wiem, bo byłem graficiarzem).

Na szczęście bogatsze dzieciaki będą miały zrekompensowane niewygodne ławki pod domem, ławkami i sprzętem w najlepszych szkołach. Wszak silne skorelowanie wyników szkolnych ze statusem społeczno ekonomicznym rodziców zostało już zbadane dość dobrze. Rodziców pociech z apartamentowca w przeciwieństwie do tych z bloków, będzie stać na to, by dowozić je do elitarnych szkół, na dodatkowe zajęcia, czy do przedszkola z poszerzonym angielskim, by potem przez całą edukację mogło uczęszczać do klas/szkół o takim poziomie języka obcego, który jest nie do ogarnięcia dla ucznia który uczył się go jedynie w szkole publicznej. Będą również przy wyborze szkoły kierować się rankingami. Rankingami które pokazują jak dobrzy uczniowie (z jakich domów) trafiają do tych szkół, a nie jak skuteczni są nauczyciele. Ich umiejętność nauczania mogłaby być zmierzona jedynie rankingami porównującymi poziom ucznia „na wejściu” i „na wyjściu” po kilku latach pobierania nauki w szkole. Tomasz Szkudlarek za którym powtarzam ów pomysł, napisał:

„Opowiedziałem kiedyś o takiej możliwości zamiany zasad rankingowania szkół dziennikarzowi, który prowadził z kuratorem oświaty i ze mną telewizyjny wywiad dotyczący selekcji szkolnych. Rozmowa miała miejsce po nagraniu audycji, gdy dziennikarz spytał mnie prywatnie, co z problemami społecznymi wynikającymi z procesów selekcyjnych można zrobić. Kiedy opowiedziałem mu o możliwości oceniania wartości dodanej, odpowiedział: - no tak, ale przecież my nie takiego rankingu potrzebujemy.
Widzę tylko jedną możliwą interpretację tej wypowiedzi. Niepotrzebna nam (nam – nowej elicie) wiedza o tym, która szkoła lepiej uczy. Potrzebna nam jest informacja, jakie (czyje) dzieci tam zastaniemy.”
(Edukacja i konstruowanie nierówności społecznych, 2007)

Faktyczna, fizyczna segregacja to jedno. Jest jeszcze wizerunek. Moda niestety stała się w znacznej mierze egalitarna. Owszem, istnieją nadal drogie marki, ale obecnie można być nawet tanio ubranym i nadal mieć wspaniały styl, można też zawsze ciułać i odkładać, by zasmakować stylu życia bogaczy. Ubranie nie jest już jak kiedyś markerem statusu społecznego. Co więc zrobić żeby pokazać że stanowi się odrębną rasę niż stylowo ubrane sprzątaczki i robotnicy? Na szczęście jest chirurgia plastyczna. A to jest już zabawa na którą stać naprawdę tylko nielicznych. Idealne ciało, włosy, twarz, zęby, to nowe symbole statusu.

Co więcej, ciało już wkrótce stanie się nie tylko symbolem statusu, lecz również narzędziem kontroli społecznej. W przyszłości wszczepiony chip, niezbędny do normalnego funkcjonowania społecznego, w każdej chwili będzie mógł być wyłączony u tych bardziej krnąbrnych. Szybsze to i tańsze niż więzienia. Tym bardziej, że powoli coraz trudniej jest podtrzymać argumenty za „średniowieczną” metodą, jaką jest zamykanie ludzi w klatkach (zamiast danie im w życiu szansy i nadziei).

A co do idealnego ciała - sztuczna ingerencja w nie, wkrótce stanie się nie tylko fanaberią, lecz koniecznością - o naturalne zdrowie i piękno będzie już coraz ciężej. Trudno się dziwić, skoro oddycha się skażonym powietrzem, obmywa skażoną wodą i spożywa skażone, jałowe jedzenie. Skażone ludzką chciwością i potrzebą maksymalizacji zysku.

Puste kalorie, puste gwiazdy w telewizji i telewizory, które się psują podobnie jak i reszta sprzętu na tyle często, by wciąż je wymieniać i kupować nowe.

Co można powiedzieć o życiu w świecie, w którym ławki nie służą siedzeniu, jedzenie odżywaniu, nauka rozwojowi, gdzie sprzęt elektroniczny produkuje się tak, by się psuł, a place zabaw nie są wspólne? Tylko tyle, że nie jest ono życiem. Jest marną egzystencją w świecie psychozy strachu, gdzie dominuje rywalizacja i własny zysk a ponad wszystko - jak gołym okiem widać – absurd. Marna egzystencja i ciągłe tyranie dla tych, którzy swą chciwość wymalowaną na mordach, maskują uśmiechem zrobionym za kilkanaście tysięcy złotych.

Jakub Raszewski

***

Tekst ukaże się w kolejnym numerze wrocławskiego redskin zina – La Rage (wcześniej Spirit of 36). "Przedrukowujemy" z "Centrum Informacji Anarchistycznej".