sobota, 25 kwietnia 2009

Podcast: podsumowanie akcji Odzyskaj Edukację!



Pierwszy numer nieregularnego biuletynu dźwiękowego OKUPE. Plik do pobrania na stronie archiwum internetowego.

Odzyskaj Edukację – Globalny Tydzień Działań 20–29.04. 2009

W dżinglu wykorzystano fragment utworu zespołu Arkana i Pan Niedodźwięki. Podkład dźwiękowy własny.

Sprostowanie: tydzień działań wciąż trwa! (wybaczcie, to pierwszy, stworzony pod wpływem impulsu numer biuletynu).

czwartek, 23 kwietnia 2009

Sprzeciw podczas spotkania z Minister Nauki

Dzisiaj przed południem Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego Barbara Kudrycka odwiedziła Uniwersytet Gdański. Spotkanie miało mieć charakter „konsultacji społecznych” do planowanej reformy szkolnictwa wyższego. Mimo że spotkanie trwało 1,5h jedynie trzy osoby zdążyły zadać Pani Minister pytania i wyrazić swoje zastrzeżenia co do założeń reformy „Partnerstwo dla wiedzy”. Pytania zadali: dyrektor Katedry Skandynawistyki prof. Hieronim Chojnacki, były rektor UG, a obecnie Dziekan Wydziału Filologicznego prof. Andrzej Ceynowa oraz Przewodniczący Samorządu Studentów Łukasz Bień. Warto zauważyć, że to właśnie Samorząd Studencki podniósł kwestię kontrowersyjnego „konwentu”, który według założeń reformy miałby być organem stojącym ponad Senatem Uczelni. Z zapisów projektu można wnioskować, że konwent miałaby być swego rodzaju radą nadzorczą uczelni.

Pod koniec spotkania, kiedy stało się jasne, że „konsultacje społeczne” zamieniły się w wykład Pani Minister, grupa studentów i doktorantów rozwinęła transparenty wyrażające sprzeciw wobec projektu reformy. Ich treścią były hasła: „odZYSKaj Edukację” oraz „Wiedza NIE jest Towarem www.emancipating-education-for-all.org”. Transparenty, podobnie jak głosy krytyczne wobec projektu reformy przyjęte zostały brawami. Po zakończeniu spotkania, młodzi pracownicy i doktoranci wręczyli Pani Minister białą koszulkę z logiem Światowego Tygodnia Działań „Reclaim your Education” oraz z nadrukowanym na przedzie pytaniem „Ile warte są nauki społeczne?”.

Uniwersytecki Panoptikon: kamery w toaletach

Ze względu na wizytę Pani Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego na Kampusie Bałtyckim Uniwersytetu Gdańskiego przybyło kamer. Prawdopodobnie BOR tak obawiał się ataku na Panią Minister w związku z kontrowersyjną reformą, że kamery pojawiły się nawet w... toaletach!




Nie wiadomo czy kamery pozostaną na Uczelni. Jeżeli tak, to będzie to zgodne z polityką UG. W nowym budynku Wydziału Nauk Społecznych kamery są już bowiem na korytarzach i w holu. Brakowało tylko w toaletach, gabinetach i salach wykładowych. Wydawało się, że przez wprowadzeniu kamer do wnętrza budynków Uniwersytetu i nieustanne czuwanie ochrony nad niestosownie do pory roku ubranymi lub zachowującymi się członkami i członkiniami naszej społeczności (patrz: Regulamin Straży Uniwersyteckiej UG), staniemy nad przepaścią absurdu. Jednak dzisiaj kolejny krok wzmacniania kontroli został zrobiony. Pozostaje tylko z trwogą oczekiwać co będzie dalej. Co zrobisz...? Nic nie zrobisz.

Sprawozdanie z dyskusji o reformie "Partnerstwo dla wiedzy"


22. kwietnia na Wydziale Nauk Społecznych UG odbyło się spotkanie społeczności akademickiej, dotyczące planowanej reformy edukacji wyższej. Spotkanie w gronie studentów i wykładowców zorganizowali doktoranci UG. Podstawą dyskusji były przygotowane przez ministerstwo szkolnictwa wyższego broszury p.t. "Reforma studiów i praw studenckich", "Nowy model kariery akademickiej" i "Nowy model zarządzania szkolnictwem wyższym". Lektura tych materiałów potwierdziła pesymistyczne przypuszczenia dotyczące kierunków zmian, jakie podjęło ministerstwo.

Wśród polskich uczelni mają zostać wyróżnione tzw. K.N.O.W. - uczelnie "flagowe", które w pierwszym rzędzie mają otrzymywać dotacje i subsydia. Pisma ministerialne nie wyjaśniają, co stanie się z innymi, "nieoflagowanymi" uczelniami wyższymi, choć dalsza lektura broszur pozwala się tego domyślić.

W strukturach władz uczelnianych ma zostać powołany Konwent - instytucja nadrzędna względem innych, łącznie z Senatem. Charakter funkcjonowania tej instytucji nie jest przez ministerstwo wyraźnie zaznaczony, ale ma ona przejąć część kompetencji Ministra. Jest to, podobnie jak funkcjonowanie Polskiej (obecnie Państwowej) Komisji Akredytacyjnej, zgodne z ustaleniami Procesu Bolońskiego, jednak dokonuje się pewnej nadinterpretacji ustaleń Procesu zapominając, iż instytucje tego typu miały być niezależne od stron trzecich. Tymczasem na spotkaniu przypomniano, że z P.K.A zamierza otwarcie współpracować Business Centre Club, a definicja kompetencji Konwentów sugeruje wchodzenie w ich skład przedsiębiorców, a przez to - kontroli firm nad działaniem uczelni.

Szczególnie niepokojące zwiastuny zmian ukrywa Ministerstwo pod szyldami "integracji z otoczeniem społeczno-gospodarczym". Pod tym niejasnym terminem skrywane jest zacieśnienie więzi uczelni z wybranymi przedsiębiorstwami. Wprowadzony zostaje termin "kształcenie na zamówienie pracodawcy". Jeśli właściwie zrozumieliśmy intencje Ministerstwa, uczelnie mogą wkrótce stać się niczym innym jak przybudówkami najsilniejszych firm w kraju, który to proces już się rozpoczyna (patrz: silna pozycja Microsoftu na UG).

Uczelnie będą miały obowiązek powołania spółek prawa handlowego, które będą kontrolowały, a także - co przewiduje ministerstwo - handlowały "własnością przemysłową", a więc patentami, wynalazkami. Pojawia się także termin "własności intelektualnej", co sugeruje, iż wg. Ministerstwa wiedza jest jednak komercyjnym towarem, a nie dobrem wspólnym. Wyłanianie ze struktury uczelni jednostek potencjalnie zyskownych i przekształcanie ich w spółki prawa handlowego nasuwa niestety skojarzenia z praktykami prywatyzacyjnymi, a dokładniej z wyprowadzaniem majątku poza sferę publiczną.

Rektor będzie mógł być osobą pochodzącą spoza uczelni. W konkursie na rektora będzie mogła startować osoba z tytułem doktora, pod warunkiem przeszkolenia menedżerskiego. Rektor, a nie, jak to jest obecnie, struktury samorządowe, decydował będzie o przyznawaniu stypendiów. Stypendia naukowe mają zostać zastąpione nagrodami rektorskimi, natomiast zamiast stypendiów socjalnych według ministerstwa można biedniejszym studentom proponować... łatwiejsze w uzyskaniu kredyty! Jak zauważyliśmy, jest to objawem zignorowania przez ministerstwo lekcji, jaką dało społeczeństwu trwające na świecie załamanie gospodarki, wywołane między innymi nachalnym i masowym udzielaniem kredytów osobom niewypłacalnym.

Inne zmiany dotyczą organizacji studiów magisterskich i doktoranckich. Ograniczona będzie możliwość studiowania więcej niż jednego kierunku. Aby uzyskać doktorat, trzeba będzie samemu sfinansować sobie egzamin na obowiązkowy (!) certyfikat z języka obcego. Doktoranci będą zachęcani do podejmowania zatrudnienia poza uczelnią, za to uczelnie mają otworzyć się na wykładowców nieakademickich. Do ciekawostek należy propozycja wyeliminowania powinowactwa rodzinnego między wzajemnie podległymi sobie naukowcami. Z pewnością ma to na celu zlikwidowanie groźby nepotyzmu, jednak trudno sobie wyobrazić, by uczelnie nagle pozwalniały wszystkich wykładowców, będących np. rodziną dyrekcji.

Na dofinansowanie działalności będą miały szanse tylko kierunki "wiodące", choć nie wiadomo, na czym ich przewodnia rola miałaby polegać. Pozostałe kierunki studiów będą musiały zwiększyć PRZEPUSTOWOŚĆ, między innymi poprzez ograniczanie ilości kursów wolnych od opłat.

Pakietowi wspomnianych trzech reform, funkcjonujących w obiegu pod nazwą "Partnerstwo dla wiedzy" zarzucić można brak wizji uczelni jako centrów nauki i kultury, które wspomagają swoje otoczenie w rozwoju. Nie jest to projekt ambitny, który dawałby choćby nadzieję na wychodzenie z kryzysu gospodarczego. Mamy za to do czynienia z arogancką próbą przekształcenia uczelni w klientów skompromitowanych korporacji.

Całość materiałów przygotowanych przez ministerstwo pełna jest wyrażeń niejasnych, głównie przyjaznej nowomowy i ładnych słów: "jakość", "integracja", "granty". Nie trzeba jednak tytułu doktorskiego, aby zauważyć, że proponowane nam zmiany mają na celu podporządkowanie uczelni wyższych przemysłowcom i cięcie wydatków ministerialnych kosztem studentów i jakości kształcenia.

poniedziałek, 20 kwietnia 2009

Flagi spuszczamy do połowy masztu, ale okręt wciąż płynie

Chcąc zachęcić czytelników i autorów OKUPE do dyskusji, a nie głównie informowania o działaniach, pozwalam sobie na przedruk mojego artykułu z serwisu pracownia54.

O zaletach skorzystania z anarchistycznych idei w dobie nowych mediów pisze Piotr Piętak. Zwolennik wolnego oprogramowania, w artykule "Internet - zwycięstwo anarchizmu" wskazuje na opozycję pomiędzy liberalizmem wolnego oprogramowania, budowanego na zasadzie współpracy i udostępniania wyników społeczeństwu, a neoliberalną polityką zawłaszczania. Polityką, która nie jest zainteresowana rozbudowywaniem dóbr wspólnych, dostępnych wszystkim, ale wyłącznie biznesowymi korzyściami.

Spór pomiędzy zwolennikami wolnego dostępu do informacji a tymi, którzy chcą za wszelką cenę chronić "prawa własności intelektualnej" (termin ten wyśmiewa m.in. Richard Stallman) trwa od dłuższego czasu. Nowoczesne środki komunikowania pozwalają nam nie tylko na wspólne wytwarzanie treści, ale w domowym zaciszu mamy możliwości przetwarzania tekstów kulturowych większe niż kiedykolwiek w historii i to za naprawdę niewielkie pieniądze. Zwraca na to uwagę m.in. Lawrence Lessig, ale nie trzeba być naukowcem, by zauważyć i doświadczyć potencjału współczesnych komputerów.

W artykule Piętaka jest kilka drobnych nieścisłości, m.in. wspomina on o anarchokapitalizmie, który wielu anarchistom kojarzy się mocno z libertarianizmem, a ten w swojej ograniczonej, wolnorynkowej wersji kolaboruje z neoliberalną ideologią i praktyką. Ale warto zwrócić na artykuł uwagę. Zwłaszcza, że to głos poparcia dla idei, które określane są mianem radykalnych, skrajnych i często wykluczone z dyskursu debaty publicznej, klasyfikowane są jako pomysły złodziejskie, pomysły piratów. I to głos, opublikowany w tzw. "wielkich mediach".

Wielki przemysł muzyczny i filmowy sprowadził debatę pomiędzy zwolennikami wolnej kultury i swobodnego dostępu do dóbr niematerialnych ludzkości a zwolennikami "prawa autorskiego do końca świata" i zwolennikami patentów na oprogramowanie, do nagonki na pirackich złoczyńców. Nastolatek, korzystający w sypialni z komputera, ściągający kopie ulubionej muzyki, to przestępca. Kinomaniak, oglądający film, zanim po miesiącach pojawi się w kinie, to bandyta. Naukowiec, korzystający z nielegalnych skanów drogich książek, to złodziej. Kopiowanie treści, które de facto nie powoduje ubytku w oryginałach, traktuje się identycznie jak napad na bank. Dyskusja na ten temat właściwie nie istnieje. A anarchistyczne medium, opisywane przez Piętaka, medium, które pozwala na współpracę, wymianę dobrami kultury i stworzenie biblioteki wszelkich stworzonych przez ludzkość tekstów (o czym marzył m.in. Ted Nelson, twórca terminu "hipertekst"), zaczyna umierać.

Krok po kroku zmierzamy do internetu, w którym powszechna będzie nadkontrola. Słyszałem o planach Ośrodka Informatycznego Uniwersytetu Gdańskiego, który ma zamiar wprowadzić inwigilację przeglądanych przez użytkowników treści i powiadamianie organów ścigania w razie łamania prawa. Zatem zbliżamy się do wizji-przestrogi Stallmana z tekstu "Prawo do czytania". Zarówno z głównej części, jak i komentarza. Polska goni Amerykę, ale kopiuje najgorsze możliwe wzorce, a dzisiejszy przestępca to student, którego nie stać na zakup płyt i/lub książek, dzieciak, nieświadomy łamania prawa i fani popkultury oraz zwykli użytkownicy internetu, którzy mają płacić za to, że wykorzystują nowe kanały komunikowania tak, jak można je wykorzystywać, zgodnie z naturą owych mediów.

Wielki przemysł nie zamierza korzystać z nowych, alternatywnych kanałów dystrybucji, z nowatorskich modeli biznesowych. Jak w jednym z filmów informuje ważniak z Hollywood, koncerny zamierzają obrzydzić nam korzystanie z możliwości medialnych i wprowadzają atmosferę zastraszenia - zawsze jesteś podejrzany. Każde skorzystanie z internetu będzie monitorowane, a w razie potrzeby, zgarniemy cię.

Dostaniesz karę finansową, jak dzieci, które nielegalnie na stronach internetowych rozwijały historie ze świata "Harry Pottera", albo wsadzą Cię do więzienia - jak twórców "The Pirate Bay" - "Zatoki Piratów".

Mam tylko nadzieję, że wzrost społecznej świadomości i akcje, pokazujące wielkim koncernom, że nie jesteśmy bezbronni - jak ostatnie działania ruchu Anonimowych - pozwolą utrzymać wolne medium. Na pewno jesteśmy na wojnie. Wojnie, jak uważają niektórzy, o "ropę XXI wieku", czyli wojnie o dostęp do informacji. A bez dostępu do informacji, edukacja oparta na nowych mediach będzie tylko zabawą z narzędziami, bez treści, a i bez możliwości sensownego ich zastosowania. Taka zabawa z przyszłością, która nigdy nie nadejdzie...

Informacja chce być wolna!

GDS

Grafika: www.sxc.hu
Creative Commons License

Ten utwór jest dostępny na
licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 2.5 Polska.

niedziela, 19 kwietnia 2009

Płot chroni, dzieli czy więzi?



Debata na temat
przestrzeni miejskiej i edukacyjnej

piątek, 24 kwietnia, godz. 17.00
budynek Wydziału Nauk Społecznych
sala S209

Doktoranci Wydziału Nauk Społecznych

Zapraszają
okolicznych mieszkańców, studentów, absolwentów, pracowników Uniwersytetu
oraz wszystkich innych zainteresowanych problemami przestrzeni.

Reforma edukacji

Dnia 22.04.2009 (środa)

o godz. 18:00

w sali nr A310, budynku WNS

odbędzie się

DYSKUSJA

poświęcona

PLANOWANEJ REFORMIE EDUKACJI

serdecznie zapraszamy!

czwartek, 16 kwietnia 2009

Altergodzina o Tygodniu Działań


W związku ze zbliżającym się Tygodniem Działań na rzecz odZYSKania edukacji, Altergodzina - program społecznie zaangażowany w studenckim radiu Luz przy Politechnice Wrocławskiej, poświęcił ostatnio dwie audycje problemom edukacji i problemowi międzynarodowej mobilizacji.

Zapis mp3 z 1. kwietnia
Zapis mp3 z 15. kwietnia

Z ciekawostek, we Wrocławiu budują miasteczko edukacji krytycznej.

środa, 15 kwietnia 2009

Uniwersytet Gdanski - przestrzeń EDUKACYJNA, KOMERCYJNA, czy...?


Uniwersytet Gdański najwyraźniej nie ma nawet wpływu na treść reklam pojawiających się na terenie Kampusu Bałtyckiego. Najbliżej Rektoratu położony billboard reklamuje... Gdańską Wyższą Szkołę Humanistyczną. Ta z kolei, zrywając z logiką, wpisanym w nazwę humanizmem i nie bacząc na subtelne różnice między szkołą a więzieniem, promuje się przy pomocy hasła solidne mury - solidna wiedza! Solidny płot wokół Kampusu przypomina, że tak publiczny uniwersytet jak i prywatna szkoła wyższa raźno zmierzają w kierunku tego samego absurdu.

poniedziałek, 6 kwietnia 2009

List otwarty w sprawie warunków korzystania z Biblioteki Głównej Uniwersytetu Gdańskiego

Do:
Dyrektor Biblioteki Uniwersytetu Gdańskiego
Pani Grażyna Jaśkowiak


My, użytkownicy Biblioteki Uniwersytetu Gdańskiego, postulujemy wprowadzenie zmian do funkcjonowania biblioteki, w związku z utrudnieniami, z którymi spotykamy się korzystając z niej na co dzień, takimi jak np. niemożność wniesienia do biblioteki torby czy plecaka, a co za tym idzie:

- konieczność wniesienia sprzętu elektronicznego bez odpowiedniego zabezpieczenia, którą to funkcję może jedynie pełnić torba lub plecak;
- konieczność noszenia "luzem" przyniesionych materiałów, zeszytów, długopisów, niezbędnych leków, artykułów higienicznych (chusteczek, podpasek, itp.), karty bibliotecznej, itd., co grozi ich upadkiem, zgubieniem, ogranicza nam ruchy i jest po prostu niewygodne, zwłaszcza podczas przeszukiwania zbiorów bibliotecznych;
- konieczność zakupu nieekologicznej i nietrwałej, plastikowej torby, która w dodatku często nie wytrzymuje ciężaru przyniesionych ze sobą przedmiotów;
- konieczność posiadania pieniędzy i to o określonym nominale (2 zł), żeby móc skorzystać z zasobów bibliotecznych

Rozumiemy konieczność zabezpieczenia zbiorów przed kradzieżą, jednak naszym zdaniem wystarczą do tego bramki przy wejściu. Książki tak czy inaczej mogą być chowane do plecaka, np. w szatni.

Jednocześnie pragniemy podkreślić, iż biblioteka jest naszym miejscem pracy, której specyfika wymaga wielogodzinnej lektury i nie sprzyja temu ani atmosfera ciągłej kontroli, ani konieczność wielokrotnego schodzenia do szafki, żeby choćby napić się wody. Ze względu na to, że spędzamy w bibliotece często dużo czasu, zależy nam także na możliwości posilenia się, napicia kawy czy wody w przerwie od pracy. Obecnie jest to jedynie możliwe w barku, którego godziny otwarcia są znacznie krótsze niż czas otwarcia samej biblioteki, a ceny zbyt wysokie dla wielu studentów. Alternatywą jest krępujące jedzenie w holu, przy stolikach, których jest niewiele, lub na stojąco, przy szafce. Postulujemy więc zorganizowanie w jednej z sal na parterze jadalni - miejsca wyposażonego w stoliki, krzesła, automat do kawy, lodówkę oraz dystrybutor wody mineralnej, w którym to miejscu moglibyśmy spożyć przyniesiony prowiant.

Uważamy też za bezzasadny zakaz wnoszenia do czytelni napojów. Jesteśmy odpowiedzialni i tak jak dbamy o książki, które wypożyczymy czy o własne woluminy, tak też dbać będziemy o książki czytelniane. Popijanie wody w czasie pracy wpływa korzystnie na myślenie. W sytuacji, gdy temperatura w czytelni przekracza często 26°C jest to warunek konieczny przebywania w niej. Natomiast dla osób pracujących głosem, często z bólem gardła, ważna jest możliwość popijania ciepłych napojów. Prosimy również o zbadanie, czy biblioteczne oświetlenie, klimatyzacja lub inne czynniki nie powodują pieczenia i łzawienia oczu, na co skarżą się zarówno użytkownicy, jak i pracownicy biblioteki.

Dodatkowo chcielibyśmy wyrazić zadowolenie ze zmiany krzeseł w czytelni czasopism na wygodne fotele, wpływa to pozytywnie na komfort korzystania z tego miejsca. Większość studentów jest jednak wciąż zmuszona do siedzenia godzinami na niewygodnych krzesłach w czytelni i bylibyśmy bardzo wdzięczni, gdyby w miejscu tym można było wybrać między siedzeniem na krześle przy stoliku, a siedzeniem z książką w wygodnym fotelu. Na pewno zwiększyłoby to liczbę osób korzystających z czytelni.

Tych z nas, którzy mimo wszystko wolą czytać w domu, ucieszyłoby również umożliwienie im korzystania z ksera za cenę porównywalną z cenami np. na wydziale matematyczno-fizycznym oraz przez cały czas otwarcia biblioteki.

Liczymy, że przychylnie odniesie się Pani do naszego wniosku. Wszystkim nam zależy bowiem na tym samym - na jak najsprawniejszym funkcjonowaniu biblioteki i jak największym komforcie korzystania z niej. Zmiany, które sprawiłyby, że w miejscu tym chciałoby się spędzać czas i że byłoby ono po prostu "miłe" na pewno miałyby korzystny wpływ także na stan pomorskiej nauki.

Z poważaniem,
Otwarty Komitet Uwalniania Przestrzeni Édukacyjnych

środa, 1 kwietnia 2009

Spotkanie w Rektoracie UG

Dzisiaj na zaproszenie Pani Prorektor ds. Kształcenia Uniwersytetu Gdańskiego odbyło się w Rektoracie spotkanie studentów i doktorantów z Rektorem oraz Prorektorami. Tematem spotkania były sprawy związane z Kampusem Bałtyckim. Na zaproszenie odpowiedzieli także członkowie OKUPÉ. Zaczęło się od rozmów o płocie, a następnie poruszaliśmy cały szereg problemów, na jakie społeczność akademicka napotyka na Uniwersytecie. Wśród wymienionych znalazły się:

  • problem braku furtek w kierunku ulicy Bażyńskiego, braku przejść dla pieszych i dominacji samochodów w ruchu na Kampusie, związanej między innymi z brakiem miejsc parkingowych, niechęcią kierowców do płacenia 2 zł, parkowaniem w miejscach niedozwolonych (wynik: prawdopodobnie niedługo staną na kampusie znaki zakazujące parkowania w takich miejscach, a samochody będą odholowywane)

  • problem dostępu do budynków uniwersyteckich w godzinach wieczornych;

  • problem udowodnionej badaniami dyskryminacji ze względu na płeć wraz z wnioskiem o powołanie pełnomocniczki/pełnomocnika ds. równości. Problem ten spotkał się z dużym zrozumieniem władz uniwersyteckich i rozmowa nad nim będzie kontynuowana.

  • problemy z organizowaniem konferencji, spotkań i seminariów na uniwersytecie ze względu na dużą biurokrację i konieczność zebrania kilku pozwoleń, żeby móc skorzystać z sal (okazuje się jednak, że niewiele się zmieni, choć jest już decyzja, żeby koła naukowe mogły wynajmować sale za darmo);

  • z tym związany był też problem ograniczania inicjatyw wspierających życie studenckie, takich jak zabieranie sal pracowni sitodruku (wynik: zdziwienie władz);

  • problemy z korzystaniem z Biblioteki Głównej, do której studenci nie mogą wnosić toreb, mimo rozbudowanego ponad miarę systemu kontroli; z zastrzeżeniem, że regulamin korzystania z biblioteki jest wybiórczo stosowany, np. w odniesieniu do pracowników UG, których część reguł w praktyce nie dotyczy (wynik: będzie spotkanie z p. dyrektor biblioteki);

  • problem patroli straży uniwersyteckiej w korytarzach akademików (wszelkie naruszenia prywatności należy zgłaszać), choć ze zrozumieniem przyjmujemy interwencje na wezwanie;

  • problem naruszania autonomii uniwersytetu w kontekście ewentualnych pozwoleń J.M. Rektora na wejście policji na teren Kampusu;

  • z tego z kolei wynikł problem jakiegoś nowego, planowanego, uniwersyteckiego systemu kontroli internautów, którego szczegóły zostaną wyjaśnione na kolejnych spotkaniach.

Ważnym, nie rozwiązanym jednak wciąż problemem był brak „społecznych konsultacji”, które poprzedzałyby inwestycje. Dowiedzieliśmy się, że nie jest to możliwe na etapie przetargu w ramach zamówień publicznych. Jedyne co można na etapie przetargu zrobić, to wprowadzić przedstawicieli studentów do komisji. Informacje z komisji nie mogą być jednak upubliczniane, bo grozi to zaskarżeniem wyników przetargu.

Wszyscy zgodzili się, że spotkania są potrzebne, a ich regularne organizowanie będzie pomocne w rozwiązywaniu nagromadzonych problemów. Następne najprawdopodobniej 22 kwietnia.

Z ciekawostek - dowiedzieliśmy się, że powstaną 2 nowe domy studenckie. Jeden na kampusie, a drugi w Sopocie. W tym na Kampusie będzie nawet przedszkole! Okazało się też, że zamieszanie budowlane przed budynkiem biblioteki ma na celu przygotowanie miejsca na pomnik Mrągowiusza i że kiedyś już to ogłaszano.