poniedziałek, 20 kwietnia 2009

Flagi spuszczamy do połowy masztu, ale okręt wciąż płynie

Chcąc zachęcić czytelników i autorów OKUPE do dyskusji, a nie głównie informowania o działaniach, pozwalam sobie na przedruk mojego artykułu z serwisu pracownia54.

O zaletach skorzystania z anarchistycznych idei w dobie nowych mediów pisze Piotr Piętak. Zwolennik wolnego oprogramowania, w artykule "Internet - zwycięstwo anarchizmu" wskazuje na opozycję pomiędzy liberalizmem wolnego oprogramowania, budowanego na zasadzie współpracy i udostępniania wyników społeczeństwu, a neoliberalną polityką zawłaszczania. Polityką, która nie jest zainteresowana rozbudowywaniem dóbr wspólnych, dostępnych wszystkim, ale wyłącznie biznesowymi korzyściami.

Spór pomiędzy zwolennikami wolnego dostępu do informacji a tymi, którzy chcą za wszelką cenę chronić "prawa własności intelektualnej" (termin ten wyśmiewa m.in. Richard Stallman) trwa od dłuższego czasu. Nowoczesne środki komunikowania pozwalają nam nie tylko na wspólne wytwarzanie treści, ale w domowym zaciszu mamy możliwości przetwarzania tekstów kulturowych większe niż kiedykolwiek w historii i to za naprawdę niewielkie pieniądze. Zwraca na to uwagę m.in. Lawrence Lessig, ale nie trzeba być naukowcem, by zauważyć i doświadczyć potencjału współczesnych komputerów.

W artykule Piętaka jest kilka drobnych nieścisłości, m.in. wspomina on o anarchokapitalizmie, który wielu anarchistom kojarzy się mocno z libertarianizmem, a ten w swojej ograniczonej, wolnorynkowej wersji kolaboruje z neoliberalną ideologią i praktyką. Ale warto zwrócić na artykuł uwagę. Zwłaszcza, że to głos poparcia dla idei, które określane są mianem radykalnych, skrajnych i często wykluczone z dyskursu debaty publicznej, klasyfikowane są jako pomysły złodziejskie, pomysły piratów. I to głos, opublikowany w tzw. "wielkich mediach".

Wielki przemysł muzyczny i filmowy sprowadził debatę pomiędzy zwolennikami wolnej kultury i swobodnego dostępu do dóbr niematerialnych ludzkości a zwolennikami "prawa autorskiego do końca świata" i zwolennikami patentów na oprogramowanie, do nagonki na pirackich złoczyńców. Nastolatek, korzystający w sypialni z komputera, ściągający kopie ulubionej muzyki, to przestępca. Kinomaniak, oglądający film, zanim po miesiącach pojawi się w kinie, to bandyta. Naukowiec, korzystający z nielegalnych skanów drogich książek, to złodziej. Kopiowanie treści, które de facto nie powoduje ubytku w oryginałach, traktuje się identycznie jak napad na bank. Dyskusja na ten temat właściwie nie istnieje. A anarchistyczne medium, opisywane przez Piętaka, medium, które pozwala na współpracę, wymianę dobrami kultury i stworzenie biblioteki wszelkich stworzonych przez ludzkość tekstów (o czym marzył m.in. Ted Nelson, twórca terminu "hipertekst"), zaczyna umierać.

Krok po kroku zmierzamy do internetu, w którym powszechna będzie nadkontrola. Słyszałem o planach Ośrodka Informatycznego Uniwersytetu Gdańskiego, który ma zamiar wprowadzić inwigilację przeglądanych przez użytkowników treści i powiadamianie organów ścigania w razie łamania prawa. Zatem zbliżamy się do wizji-przestrogi Stallmana z tekstu "Prawo do czytania". Zarówno z głównej części, jak i komentarza. Polska goni Amerykę, ale kopiuje najgorsze możliwe wzorce, a dzisiejszy przestępca to student, którego nie stać na zakup płyt i/lub książek, dzieciak, nieświadomy łamania prawa i fani popkultury oraz zwykli użytkownicy internetu, którzy mają płacić za to, że wykorzystują nowe kanały komunikowania tak, jak można je wykorzystywać, zgodnie z naturą owych mediów.

Wielki przemysł nie zamierza korzystać z nowych, alternatywnych kanałów dystrybucji, z nowatorskich modeli biznesowych. Jak w jednym z filmów informuje ważniak z Hollywood, koncerny zamierzają obrzydzić nam korzystanie z możliwości medialnych i wprowadzają atmosferę zastraszenia - zawsze jesteś podejrzany. Każde skorzystanie z internetu będzie monitorowane, a w razie potrzeby, zgarniemy cię.

Dostaniesz karę finansową, jak dzieci, które nielegalnie na stronach internetowych rozwijały historie ze świata "Harry Pottera", albo wsadzą Cię do więzienia - jak twórców "The Pirate Bay" - "Zatoki Piratów".

Mam tylko nadzieję, że wzrost społecznej świadomości i akcje, pokazujące wielkim koncernom, że nie jesteśmy bezbronni - jak ostatnie działania ruchu Anonimowych - pozwolą utrzymać wolne medium. Na pewno jesteśmy na wojnie. Wojnie, jak uważają niektórzy, o "ropę XXI wieku", czyli wojnie o dostęp do informacji. A bez dostępu do informacji, edukacja oparta na nowych mediach będzie tylko zabawą z narzędziami, bez treści, a i bez możliwości sensownego ich zastosowania. Taka zabawa z przyszłością, która nigdy nie nadejdzie...

Informacja chce być wolna!

GDS

Grafika: www.sxc.hu
Creative Commons License

Ten utwór jest dostępny na
licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 2.5 Polska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz