wtorek, 7 września 2010

Edukacja to dobra inwestycja. Dla kogo?

Wysokość zadłużenia wynikającego z kredytów studenckich przekroczyła w USA wysokość zadłużenia z kart kredytowych! Wszyscy uczestnicy kolejnej bańki finansowej są zadowoleni, oprócz studentów i absolwentów oczywiście. Reformatorom edukacji wyższej w Polsce ku przestrodze:



Piotr

środa, 1 września 2010

"Solidarność Walcząca" w służbie cenzury

Na parterze Wydziału Filologiczno-Historycznego można zapoznać się z kilkoma wystawami współorganizowanymi przez IPN i niedobitki FMW. Poza materiałami z wyborów z lat 80-tych oraz skanami bibuły anarchistycznej z czasów PRL, można tam obejrzeć zbiory "Solidarności Walczącej". Wśród nich uwagę zwraca część poświęcona przygotowaniom do walki zbrojnej - okazuje się, że w zakładach na terenie Stoczni pokątnie wyrabiano broń palną, a co poniektórzy wykorzystywali instrukcje przemycone z zachodu i produkowali materiały wybuchowe.

Co ciekawe, skany tych instrukcji miejscami "zaczerniono", rzekomo "ze względów bezpieczeństwa". Czarne kwadraciki zasłoniły nazwy powszechnie dostępnych substancji, z których można wyprodukować sobie w domu bezpiecznie ładunek zapalający, rozrywający i ogólnie zmieniający układ sił w społeczeństwie. Czyżby pomysłodawcy wystawy sugerowali, że dziś, w wolnej, pozbawionej cenzury, więzień, sił policyjnych, i w ogóle fajnej nowej Polsce, komuś do czegokolwiek wiedza o materiałach wybuchowych by się przydała? Przeca uże wolność mamy, panie i panowie. A może nie?
[Głos Prywatny]

czwartek, 17 czerwca 2010

Spotkanie z IAN na Wydziale Historycznym

28 czerwca 17:00, Wydział Historyczny UG, aula 1.43:

Spotkanie z Lechem "Lele" Przychodzkim z Inicjatywy Antynuklearnej (IAN).

Lech "Lele" Przychodzki uczestniczył w skutecznych działaniach przeciwko budowie elektrowni atomowej w Żarnowcu w latach 80-tych. Co myśli dziś o planach odkopania koncepcji Jaruzelskiego? Co ma do powiedzenia chętnym do podjęcia się blokady tego pomysłu, a co - tym, którzy łyknęli atomową PO-pagandę?

W planie prezentacja działalności IAN i dyskusja.

środa, 9 czerwca 2010

Produkcja wiedzy - paliwo czy opary ruchów studenckich?

W Bochum zakończył się Europejski Kongres Edukacyjny, czyli zjazd aktywistów ruchów studenckich walczących przez ostatnich kilka lat z postępującą komercjalizacją szkolnictwa wyższego. Niestety polskim grupom nie udało się nikogo tam posłać. Organizatorzy opublikowali interesujący, choć krótki zbiór artykułów na temat systemów edukacyjnych w kilku krajach oraz problemów przed jakimi stają studenci. Wszystkie artykuły zasługują na uwagę, ale opis reform okołobolońskich wdrażanych w Niemczech wydaje się szczególnie interesujący z polskiej perspektywy. Okazuje się, że w Niemczech już wprowadzono promowane w Polsce „rady nadzorcze” złożone z przedstawicieli biznesu, które docelowo mają stanąć ponad dotychczasowym Senatem uniwersytetów. Przykład z Bułgarii każe zwrócić większą uwagę także w Polsce na kwestie gospodarowania gruntami i budynkami należącymi do uniwersytetów, a także na rolę rektorów prywatnych uczelni w kształtowaniu polityki edukacyjnej krajów. Artykuł opisujący sytuację w Rosji otwiera perspektywę, z której łatwiej zrozumieć pasywność środowisk akademickich także w Polsce. Podobieństwa pomiędzy poszczególnymi systemami, przynajmniej w Europie, wydają się większe niż różnice wynikające ze zróżnicowań kulturowych czy ekonomicznych. Szkoda, że nie wzbogaciliśmy tej kolekcji analiz doświadczeniami z Polski, bo do dodania mieliśmy m.in. zaangażowanie doktorantów oraz politykę bezpieczeństwa.

Ciekawe czy kolejny „wakacyjny kryzys” ruchu w Polsce uda się przezwyciężyć podczas obrad konferencji „Uniwersytet i emancypacja. Wiedza jako działanie polityczne - Działanie polityczne jako wiedza” zorganizowanej przez Interdyscyplinarną Grupę Gender Studies z Uniwersytetu Wrocławskiego. Konferencja odbywa się teraz czyli w dniach 10-11 czerwca 2010 roku, a szczegółowy jej plan już zamieszczaliśmy.

Inne post-kongresowe prace tu.

:Pi-otr

piątek, 4 czerwca 2010

Zaproszenie z Wrocławia

Interdyscyplinarna Grupa Gender Studies z okazji 10-lecia swojej działalności zaprasza na konferencję:

Uniwersytet i Emancypacja. Wiedza jako działanie polityczne - działanie polityczne jako wiedza.

Lokalizacja:
Wrocław, Instytut Filologii Angielskiej, ul. Kuźnicza 22, s. 404


10 czerwca 2010

9.00 - OTWARCIE KONFERENCJI

PANEL – CIAŁO I SEKSUALNOŚĆ
9.10 – 9.30 Dominika Jędrzejczyk, MISH, UW
Seksualność i cielesność w kontekście badań kulturowych
i antropologii literackiej
9.30 – 9.50 Tomasz Jarymowicz, Instytut Filozofii, UO
Iteracja – jedna koncepcja dwa modele zmiany społecznej –
Seyla Benhabib vs Judith Butler
9.50 – 10.10 Aleksandra Hołubowicz, Ośrodek Studiów Amerykańskich, UW
Pornografia? - eksponowanie seksualności jako narzędzie upodmiotowienia
10.10– 10. 30 Tomasz Sikora
Przyczynek do wiedzy granicznej
10.30 – 11.10 DYSKUSJA
11.10 – 11.30 PRZERWA KAWOWA

PANEL – NAUKA I ZAANGAŻOWANIE POLITYCZNE
11.30 – 11.50 Piotr Antoniewicz, Instytut Socjologii, UWr.
Demokratyzacja badania
11.50 – 12.10 Małgorzata Tkacz-Janik
Uniwersytet - szansa na rekuperację ulicznego buntu?
12.10 – 12.30 Agnieszka Kowalczyk, Instytut Kulturoznawstwa, UAM
Jak dotrzymać obietnicy nauk społecznych – o zaangażowaniu
i „obiektywności” badaczki/badacza
12.30– 13.00 DYSKUSJA

PANEL – FEMINIZM JAKO KRYTYKA SPOŁECZNA
13.00 – 13.20 Jan Kruszyński, Instytut Socjologii, UAM
Anarchofeminizm: przyczynek do krytyki społeczeństwa, przyczynek do krytyki feminizmu
13.20 – 13. 50 Agnieszka Hrynyk i Maria Natalia Kistowska,
Filologia Rosyjska, UAM
Gender do wynajęcia. Być modnym w Akademii
13.50 – 14.10 DYSKUSJA
14.10 – 15.30 OBIAD
15.30 – 17.00 PANEL DYSKUSYJNY – STATUS STUDIÓW NAD PŁCIĄ I SEKSUALNOŚCIĄ W POLSKIEJ AKADEMII
Panelistki: Ewa Graczyk (UG), Lucyna Kopciewicz (UG), Marzena Lizurej (KN NTS, InterAlia), Małgorzata Maciejewska (IGGS), Agnieszka Małocha (IFP UWr.), Karolina Rzepecka (UG),
Marta Trawinska (IGGS)

11 czerwca 2010

KOMU I CZEMU SŁUŻY UNIWERSYTET
10.00 – 10.20 Leopold Hess, Instytut Filozofii, UJ
Pole scholastyczne, pole ekonomii. Autonomia nauki i uniwersytetu w XXI wieku
10.20 – 10.40 Magdalena Kucińska, Uniwersytet Kazimierza Wielkiego, Bydgoszcz
Uniwersytet – komu potrzebna jest ta instytucja?
10.40 – 11.00 Krystian Szadkowski, Klub Krytyki Politycznej w Poznaniu
Uniwersytet-fabryka.
11.00 – 11.10 Krótka przerwa
11.10 – 11.30 Oskar Szwabowski, Instytut Pedagogiki, US
Uniwersytet jako instytucjonalizacja świadomości klasowej
11.30 – 11.50 Zofia Łapniewska
Ekonomia impregnowana na zmiany społeczne
11.50 – 12. 30 DYSKUSJA
12.30 – 12.50 Przerwa kawowa
12.50 – 13. 10 Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, Instytut Filozofii, UWr
Emancypacja poprzez, czy pomimo uniwersytetu?
13.10 – 13.30 Paweł Rudnicki, Instytut Pedagogiki, Dolnośląska Szkoła Wyższa
Wiedza – działanie – emancypacja: edukacja społecznie zaangażowana w aktywnościach NGO-sów i grup nieformalnych.
13.30 – 13.50 Helena Ostrowicka, Uniwersytet Kazimierza Wielkiego, Bydgoszcz
Młodość jako kategoria i relacja. O władzy w dyskursach
o młodzieży
13.50 0- 14.15 DYSKUSJA
14.15 – 15.30 Obiad
15.50 – 16. 10 Sylwia Wielichowska, Instytut Historii, UŁ
Historiografia wyemancypowana czy zaangażowana?
Kilka słów o historii kobiet
16. 10 – 16.30 DYSKUSJA

sobota, 22 maja 2010

Białoruś: Zatrzymania uczestników wolnego uniwersytetu

[Przeklejone z: Czarny Sztandar, Serwis Internetowy Łódzkich Anarchistów]

Jak informują białoruskie Indymedia, we wtorek 18 około godziny 19 maja policja i oddziały OMON dokonały najazdu na lokal przy ulicy Suchej w Mińsku, gdzie odbywał się wykład Wolnego Uniwersytetu „Wojna domowa w Hiszpanii i wolne komuny w Aragonii“. W wyniku najazdu zatrzymano ogółem 20 osób, które brały udział w wykładzie. Wszystkich zatrzymanych przewieziono na posterunek milicji w dzielnicy Moskowskaja.

Wolny Uniwersytet w Mińsku zainaugurował swoją działalność pół roku temu. Od tego czasu bez ingerencji władz przeprowadzono serię wykładów, prelekcji i pokazów wideo poświęconych historii ruchów wolnościowych na świecie i bieżącym zagadnieniom politycznym.

Wszyscy zatrzymani zostali w związku z majowym atakiem na siedzibę prorządowych związków zawodowych, do której przyznali się wcześniej mińscy anarchiści. Wszyscy zatrzymani zostali przewiezieni na pobliski posterunek policji, gdzie zdjęto ich odciski palców, a następnie przesłuchano w obecności oficerów białoruskiego KGB. Do godziny 21:30 wszyscy zatrzymani opuścili posterunek, jak na razie brak informacji o postawieniu im zarzutów.

[ źródło: http://www.czsz.bzzz.net/czarny/node/2822 ]

wtorek, 18 maja 2010

BarCamp: Wolność w Kulturze

15 maja w Gdańsku, w Gdańskiej Galerii Güntera Grassa, z inicjatywy Indeksu 73 odbył się BarCamp Wolności w Kulturze.

Była to swoista konferencja na zasadach otwartego dostępu. Wśród tematów pojawiły się: starcie cenzura-twórczość, stan edukacji publicznej oraz kultura niezależna. Publikujemy materiał wideo nagrany przez Piotra Wyszomirskiego z Gazety Świętojańskiej. Wypowiedź Grzegorza Stunży:



Fragment dyskusji moderowanej przez Lidię Makowską:



Reszta - w Gazecie Świętojańskiej:
http://www.gazeta.razem.pl/index.php?id=2&t=1&page=14674

wtorek, 27 kwietnia 2010

Spieszmy się szyfrować dyski, policjanci w czasie sesji przychodzą... I bawić się też spieszmy!

Sesja
18 czerwca obchodzić będziemy na uniwersytecie rocznicę policyjnego nalotu na domy studenckie. Organizacje zrzeszające korporacje zajmujące się dystrybucją muzyki i filmów zachęcają policję nagrodami (patrz: Złote Blachy), by metodą faktów dokonanych definiować kontrowersyjne stosowanie prawa własności w obszarze kultury. Problem jest z natury uniwersytecki, bo chodzi o definiowanie pojęć, w szczególności granicy „dozwolonego użytku”. Takie naloty lubią odbywać się w czasie sesji egzaminacyjnej, gdy studenci są zbyt zajęci, by się skutecznie bronić, a utrata komputerów i nośników danych – szczególnie bolesna. Zawczasu szyfrujmy dyski. np. prawie wolnym programem TrueCrypt przez co unikniemy choćby części nieprzyjemności. Być może warto też zawczasu obśmiać tegoroczne represje. Do tego mogą służyć Juwenalia.

Juwenalia
Podobno nie ma takiego porządku hegemonicznego, którego prosty umysł nie potrafiłby zanegować lub wyobrazić sobie jego odwrotności. Ćwiczyli się w tych umiejętnościach szczególnie chłopi (patrz: bunty chłopskie), ale najczęściej porządki odwracano tylko na kilka dni w czasie karnawałów. Niby karnawał to tylko chwilowe odwrócenie porządku kanalizujące gromadzące się pod naciskiem hierarchii emocje, ale taka gra zawiera pewną niepewność, że być może nie wszystko powróci do dawnej normy. W Polsce mamy Juwenalia, które rewanżować mają nam funkcjonowanie w systemie podobno feudalnym. To dobry czas i kod do wypowiadania myśli otwartym tekstem na ogół niewypowiadanych (np. art. 73 Konstytucji). Można przywoływać wydarzenia, do których wcześniej brakowało nam języka. Można testować, parodiować i wdawać się w różne scenariusze wydarzeń, do których przeprowadzenia w normalnych warunkach trzeba spełnić formalne warunki (np. art. 206 Prawa o szkolnictwie wyższym). Wszystko staje się przez chwilę możliwe, wolne od represji, bo nieodróżnialne od sankcjonowanego odwiecznym zwyczajem festiwalu nadużyć.

Ciekawe czy w tym roku coś się wydarzy...

:Pi

niedziela, 11 kwietnia 2010

"Pracownicy bez zatrudnienia" - artykuł Oskara Szwabowskiego

Doktoranci - pracownicy bez zatrudnienia

Deregularyzacja świata pracy pod szyldem neoliberalizmu dotyka grupy zawodowej dotychczas uprzywilejowanej w kapitalizmie. Jednym z takich przejawów jest zmiana statusu młodych pracowników naukowych – przemiana asystenta w doktoranta, którego status na uczelni wciąż jest nie do końca jasny (ni student, ni pracownik). W kontekście zatrudnienia zmiana ta ma kolosalne skutki – i jako taka wpisuje się w ogólną walkę klasową prowadzoną przez elity finansowe przeciwko ludziom pracy.

Osoba podejmująca studia doktoranckie zostaje zobowiązana do wykowania z jednej strony pracy naukowej poprzez pisanie tekstów, udział w konferencjach, z drugiej pracy dydaktycznej. Obie prace wykonuje nieodpłatnie, czy też opłatą za jego działanie ma być dyplom, pozwalający następnie ubiegać się o niepewne zatrudnienie czy to w Akademii czy na Uniwersytecie. Odbywa więc niejako praktyki. Czteroletnie praktyki, bez składek, chociaż z ubezpieczeniem zdrowotnym, aby dostać dostęp do pewnych prac wymagających formalnego poświadczenia. Tym samym umożliwia to przeniesienie kosztów pracy na samego pracownika – pracodawca nie reprodukuje jego siły roboczej poprzez płace.

Stypendia, które teoretycznie mają stanowić zapłatę za pracę dydaktyczną (ale też chyba naukową) zostają podporządkowane mechanizmowi deregularyzacji. Stanowią raczej premię dla najlepszych pracowników, a nie pensję. I jako takie wpisują się i wzmacniają kapitalistyczną indywidualizację. Indywidualizację, która ułatwia funkcjonowanie systemu zatrudnienia zwracającego się przeciwko tym indywiduom.

Czym jest ideologia indywidualizmu w odniesieniu do rzeczywistości pracy doktorantów? I dlaczego stanowi zagrożenie?

Sposób przyznawania stypendiów doktoranckich – jako premii a nie pensji – stanowi główne źródło indywidualizacji kapitalistycznej na najniższym stopnie zatrudnienia w przedsiębiorstwie zwanym Uniwersytetem. Ma stanowić też lekcję, jak powinno się pracować w nauce.

Na Uniwersytecie w którym jestem doktorantem stypendia doktoranckie przyznawane są od drugiego roku za wyniki. Istnieje specjalna tabela według której przeliczane są punkty: za publikacja, za starze naukowe, za udział w kołach, za prowadzenie darmowych zajęć (płatne już się nie liczą), za konferencje, udzielanie się w samorządzie, wolontariacie i za inne prace wynikającą z toku studiów. Nie ma limitu ogólnej liczby punktów, która gwarantowałaby otrzymanie stypendium. W tamtym roku było 30, w tym 40, w roku następnym – nie wiadomo, ale chyba 40 trzeba będzie jakoś przekroczyć. Zależy od tego ile zdobędą najlepsi, bo tylko najlepsi, garstka z grona zatrudnionych, dostaną stypendium – reszta nie. Nie zasługuje na nagrodę.

System przyznawania stypendiów powoduje, z jednej strony wzrost chorobliwej konkurencji, która często przyjmuje formy nierynkowe, a mafijne. Sprawia to, że wspólnota uczonych nie może zaistnieć. Raczej wspólny los polega na separacji, na antagonistycznym odosobnieniu. Odosobnienie to, w ramach patologicznej konkurencji, sprawia, że warunki pracy polegają pogorszeniu przez samych pracowników. W pogoni za premią pracownicy sami zawyżają wymagania – pozbywając się resztek czasu wolnego, zarywając noce i oszczędzając na jedzeniu aby finansować wystąpienia konferencyjne, które pracodawca pokrywa (o ile pokrywa!) tylko w pewnym stopniu.

Zarówno wobec anonimowego rynku, jak i wobec pracodawcy, pozostajemy w relacji indywidualnej, występujemy jako ten oto praktykant, który musi dowieść swojej wartości. Domaganie się płacy za pracę traktowane jest jako żądanie wręcz nieprzyzwoite. Samą praktykę powinniśmy traktować jako przywilej. No i zawsze możemy ubiegać się o kolejną formę premii, mianowicie o granty. Zdobycie grantu traktowane jest przy tym jako wyraz naszej zaradności, indywidualnych zdolności, wyróżniających z morza innych praktykantów.

Indywidualni, ale tak naprawdę jako atomy bez istotnych właściwości. Indywidualność, która sprowadza wszystkich do jednego mianownika – ilości wyliczalnych punktów. Nie bierze się w ogóle po uwagę materii w jakiej pracuje konkretny doktorant. Problemów podejmowanych. Wyliczalność. I ustalony z góry termin napisania pracy. Nic dziwnego, że powstaje tak wiele nie za dobrych prac. Wliczając w to prace habilitacyjne. Niedomyślane, miejscami niedbałe, unikające trudnych tematów…

Apelując do indywidualnych zasług pracodawca maskuje wyzysk, a premię magicznie przekształca w jedyną formę płacy za pracę. Tym samym rozbija opór klasowy, który mógłby narodzić się z kolektywnego rozpoznania wspólnego losu. Pracownicy stają się nie tylko wrogami innego pracownika, ale i samych siebie. Własnymi strażnikami, własnymi nadzorcami.

Doktorant, jako byt nieokreślony, pozbawiony wielu praw, poddany nieustającej presji, odosobniony wydaje się stanowić obraz idealnego pracownika. Zwiastuje też los, jaki stać się może udziałem szerokiego kręgu ludzi pracy, o ile przyjmą ideologię indywidualizmu, która sprowadza wszystkich do atomów wibrujących w przestrzeni Kapitału. Jeśli uwierzą, że tylko zwycięzca ma prawo przeżyć, że praca to przywilej dla nielicznych, a jeszcze mniejszej ilości osób warto za nią cokolwiek płacić.

Uznanie siebie jako pracownika przez doktoranta czy innych naukowców nie stanowi ujawnienia istoty zajęcia, któremu się oddaje, ale odpowiednie rozeznanie w danym momencie historycznym. Praca i płaca są rzeczywistością w której jesteśmy zanurzeni, co nie oznacza, że skazani na wieczne w niej trwanie. Walka o lepsze warunki zatrudnienia to tylko walka o przetrwanie. Walka konieczna, ale skazana na nieustanny konflikt i nieznośną alienację. Pracownicy naukowi wraz z innymi ludźmi pracy powinni odmówić pracy. Nie oznacza to opowiadania się za bezrobociem, a jedynie, czy też aż, o takie przekształcenie stosunków społecznych, by to co dziś jest pracą, znojem, alienacją, przemieniło się w twórczość. To jest opowiedzenie się za życiem, które przekracza przetrwanie, w ramach którego logiki jesteśmy obecnie zaklęci – i którego nam się cynicznie odmawia. Oto różnica między kapitalizmem socjaldemokracji a neoliberalizmem. Socjaldemokracja odmawia nam cynicznie życia w imię luksusowego przetrwania. Teraz odmawia się nam nawet przetrwania. Kapitał wyzwolony z konieczności reprodukowania siły roboczej. Jest nas tak bardzo dużo. I może to, że jest nas dużo, zrozumiemy w innym znaczeniu niż Kapitał. A wtedy… a wtedy lepiej z nami nie zadzierajcie.

Oskar Szwabowski
Doktorant pedagogiki Uniwersytetu Szczecińskiego

piątek, 2 kwietnia 2010

Wlk. Brytania: CIA dostanie wgląd w dane studentów

Jak donosi "Wybiórcza", za pośrednictwem brytyjskiego wywiadu trafią do CIA dane studentów londyńskiego University College (UCL) wyznania mahometańskiego . Chodzi o 900 osób, które studiują na tej samej uczelni, co uczestnik nieudanego zamachu na samolot z Amsterdamu do Detroit w grudniu ub. roku. Mogą trafić na międzynarodowe czarne listy radykałów i terrorystów, nawet nie mając nic wspólnego z żadnym ruchem oporu.

Dane studentów-muzułmanów miał najpierw udostępić islamski związek studentów UCLU Islamic Society, a po ich odmowie MI5 wystąpiła o to samo do organizacji UCLU Student Union - tym razem skutecznie. Z pomocą S.U. wywiad otrzymał nazwiska i e-maile członków Towarzystwa Islamskiego oraz islamskiego związku studentów medycyny UCL. Dzięki tym danym i pomocy władz uczelni wywiad uzyskał adresy i numery telefonu studentów-muzułmanów.

Listy protestacyjne w tej sprawie można słać pod następujące adresy:

Sekretarz Generalny Związku Studentów UCLU:

Rektor UCL:
Provost Prof. Malcolm Grant
University College London
Gower Street, London
WC1E 6BT

Ambasada Zjednoczonego Królestwa Wlk. Brytanii i Irlandii Płn.:
Al. Róż 1, 00-556 Warszawa
faks 621 7161

Konsulat Brytyjski w Gdańsku:
ul. Grunwaldzka 102, 80-224 Gdańsk

- X.

czwartek, 11 marca 2010

Bologna Burns i Biuletyn

W Austrii trwają protesty towarzyszące konferencji świętującej 10 lat Procesu Bolońskiego. Szczegóły na stronie koordynującej anty-szczyt: http://bolognaburns.org/

Poniżej ulotka z praktycznymi informacjami o demonstracji, która daje pojęcie o skali wysiłku organizacyjnego:


Blockade
Workshop Info


A w Polsce w ramach prób zrozumienia dlaczego tak niewiele się dzieje pojawił się pierwszy numer biuletynu Ogólnopolskiej Sieci Pracownic i Pracowników Edukacji.

wtorek, 9 marca 2010

Reminiscencja z Dni Nauki w hipermarkecie

Czy istnieje lepsze miejsce do werbowania nowych studentów i doktorantów niż półka między kaszanką a butami?
Dyżurny paparazzo UG podpatrzył uczelnianych marketingowców w krępującej sytuacji, a niemniej dzielny ochotnik Otwartego Komitetu Uwalniania Przestrzeni Edukacyjnych poczytał im w myślach.
Serdecznie zapraszamy na Targi Edukacyjne na UG w dniach 17-19 marca, kiedy to w ramach rewizyty wystąpi na uczelni kurczak z kością za 12,99 oraz nowiutka bluzka made in China w pięciu kolorach do kupienia na raty.

czwartek, 25 lutego 2010

Spotkanie n.t. edukacji na WNS: osobista relacja

24 lutego z inicjatywy kół naukowych odbyła się na Wydziale Nauk Społecznych debata p.t. "Stan i planowana reforma szkolnictwa wyższego a nauki społeczne". W debacie między przedstawicielką koła "Na Styku", Magdaleną Prusinowską, profesorem dr hab. Jerzym Błażejowskim z Wydziału Chemii, a dr Wojciechem Zielińskim z WNS UG rozpatrywano blaski i cienie proponowanej przez ministerstwo reformy.

Prof. Błażejowski usiłował bronić niektórych założeń reformy, powołując się na wzorce amerykańskie i powtarzając specyficznie rozumiane hasła o powiązaniu uczelni z otoczeniem (czyt. sponsoringu korporacyjnym). Krytycznie acz uprzejmie prostował te argumenty dr Zieliński, który jako jedyny na sali przypomniał, iż Nauki Społeczne z zasady kształcić mają ludzi krytycznych, kwestionujących i niszczących zastany ustrój (tu rozległy się oklaski), toteż wprzęganie ich w zawodówkę korporacji mijałoby się z celem. Magdalena Prusinowska starała się wskazać na zagrożenia dla demokracji i wartości akademickich, płynące z ministerialnych idejek. Do zgody nie doszło poza jednym: jednogłośnie zrugano pomysł wyłuskania uczelni "flagowych" (K.N.O.W.), które mają być jako nieliczne finansowane z budżetu państwa. Prawdopodobnie przynajmniej ten element planowanej reformy nie dojdzie do skutku.
Niestety plan debaty pozostawił bardzo niewiele czasu na głosy z zewnątrz. Co więcej, dużo czasu zmarnotrawiono na abstrakcyjne rozważania "jak to będzie?" zupełnie, jakby błędów, jakie dopiero popełnimy, nie uczyniły już inne, europejskie i nie tylko, rejony akademickiego świata.

- X

wtorek, 23 lutego 2010

Japonia: rozdawanie ulotek przeszkadza w edukacyjnym "biznesie"

Serwis informacyjny cia.bzzz.net doniósł o aresztowaniu sześciu osób za rozdawanie ulotek przy głównej bramie tokijskiego uniwersytetu Hosei na początku lutego. Grupa, do której należeli zatrzymani, oświadczyła, że chciała poinformować kandydatów i kandydatki na studia o tym, co dzieje się na uczelni, oraz nawoływać do społecznej zmiany, jak określili, "neoliberalnego uniwersytetu".
Zatrzymani nadal są w areszcie. Postawiono im zarzuty "siłowego przeszkadzania w biznesie", a więc uznano, że nabór na studia jest tylko i wyłącznie działalnością gospodarczą. W Europie trwają solidarnościowe bombardowania placówek dyplomatycznych Japonii listami i telefonami.

Adres ambasady Japonii w Polsce:
ul. Szwoleżerów 8
00-464 Warszawa
Telefon: 022 696 50 00
Fax: 022 696 50 01
Godziny otwarcia: 8.30 – 17.00 (pon.-pt.)

Pytanie prywatne: dlaczego zdewastowano wystawę?

Dać dzieciom kredki i ot skutek: wystawa na parterze Wydziału Filologii poświęcona zagadnieniom skupionym wokół homoseksualizmu została zdewastowana przez dopiski widzów. Najwyraźniej organizatorom chodziło o zbadanie reakcji (pol. monitoring fidbeku) widzów wystawy, ale te ograniczyły się do komunałów typu "wasze miejsce jest w lecznicy" czy "a ja chcę posuwać kozy", czym chyba nieco zawiodły oczekiwania postępowych intelektualistów (są na UG jeszcze tacy, nawet postępowi). Dlaczego tak się stało?
Czyżby, jak twierdzą niektórzy, Polska nadal tkwiła w zatęchłym XIX-wiecznym konfesjonale, przez co samo wymienienie słowa z członem "seks" wywołuje rumieńce na pryszczatych twarzach przyszłych nauczycieli? Może forma oswajania Polaków z wielością opcji życiowych, którą podjęło KPH, bardziej odrzuca niż odnosi skutek? A może w jednym należy przyznać rację Januszowi Kórwinowi-Mikke, który uwaza, ze wiekszość ludzi to debile, co w szczególności dotyczy studentów (czlowiek biedny = czlowiek gorszy)? Moze drugi rok historii powinien pójść tropem przysłowia "Lekarzu lecz się sam" zamiast "szewc bez butów chodzi"? Czekamy na opinie naszych wiernych czytelników.

- X.

niedziela, 21 lutego 2010

KN UG zapraszają na dyskusję 24 lutego

W imieniu Koła Naukowego "Penitentia" oraz Naukowego Koła Socjologicznego "Socjokolektiv" chcielibyśmy zaprosić wszystkich zainteresowanych na panel dyskusyjny

pt. "Stan i planowana reforma szkolnictwa wyższego a nauki społeczne",

który odbędzie się 24 lutego 2010 roku, o godzinie 17.00 w WNS,
sala C111/C112 (nowooddane do użytku skrzydło C).

Wezmą w nim udział następujący dyskutanci:
  • prof. dr hab. Jerzy Błażejowski (kierownik Katedry Chemii Fizycznej Wydziału Chemicznego UG, przewodniczący Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego IX kadencji),
  • mgr Magdalena Prusinowska (przedstawicielka KN "Na Styku", działającego przy Instytucie Pedagogiki WNS UG),
  • dr Wojciech Zieliński (wicedyrektor Instytutu Filozofii, Socjologii i Dziennikarstwa WNS UG).
Dyskusję poprowadzi dr Arkadiusz Peisert (adiunkt Zakładu Socjologii Ogólnej Instytut Filozofii, Socjologii i Dziennikarstwa WNS UG).

Celem panelu będzie dyskusja nad podstawowymi założeniami planowanej przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego reformy szkolnictwa wyższego oraz przybliżenie wpływu ewentualnych zmian na sytuację poszczególnych grup wchodzących w skład społeczności akademickiej: pracowników naukowo-dydaktycznych, doktorantów i studentów.

- X

piątek, 19 lutego 2010

Warfare vs. Welfare: Militaryzacja Zamiast Modernizacji a Protest Doktorantów

Protest doktorantów we Wrocławiu powoli przyciąga uwagę radiowców. W Akademickim Radio LUZ, w audycji „Altergodzina” z dnia 3.2.2010 doktoranci z Uniwersytetu Wrocławskiego wyjaśniali genezę protestu (do pobrania stąd). Interesujące z punktu widzenia dynamiki środowiska akademickiego jest to, że świadomość wyzysku w pracy i wezwanie do działania przyszło z wydziału biotechnologii, a nie tak jak zwykliśmy się tego spodziewać – z nauk społecznych.

Kolejną audycją był "Klub Trójki" w Trójce (do ściągnięcia stąd). Wrażliwość tamtejszych radiowców na aktualne problemy społeczne być może wzrosła po tym, jak sami musieli protestować. Tym razem w studio nie było nikogo ze środowiska wrocławskiego, lecz problemy doktorantów dyskutowano w gronie przedstawicieli różnych szczebli hierarchii akademickiej: profesorki, doktorki i doktoranta. Mimo tego, że wszyscy się ze sobą w studio zgadzali i ubolewali, to w pewnym momencie audycji dyskusja dosłownie „zawisła” po stwierdzeniu prowadzącego: przecież wiadomo, że nie ma pieniędzy.

Między innymi tym się różni ekonomia od rachunkowości, że tylko z perspektywy księgowych pieniędzy może nie być. Gdzie się podziały pieniądze jedynego w Europie kraju, który rzekomo nie jest w kryzysie? Gdzie się podziały pieniądze jednego z najbogatszych krajów na świecie: który należy do OECD, pretenduje podobno do G20 i prowadzi aktywną politykę militarną daleko poza swoimi granicami?

Niall Ferguson w swojej książce „The Cash Nexus: Money and Power in the Modern World 1700-2000” stawia tezę, że współczesne państwa musiały wybierać między „warfare” a „welfare” i że nie da się utrzymać obu kosztownych modeli jednocześnie. Kiedy księgowi mówią, że nie ma pieniędzy na zdrowie, naukę czy edukację, zawsze należy zwrócić pytający wzrok w kierunku wojskowych.

W Polsce nie ma pieniędzy na edukację, nie ma pieniędzy na służbę zdrowia, a problemy bezrobocia czy wykluczenia rozwiązuje się przez zachęcanie obywateli do emigracji (Kaczmarczyk P., Okólski, M. (red.). 2008. Polityka migracyjna jako instrument promocji zatrudnienia i ograniczania bezrobocia. OBM UW. Warszawa.), przepraszam: mobilności. Jednocześnie klasa polityczna tego kraju zadecydowała o wzięciu udziału w dwóch kosztownych wojnach: w Iraku i w Afganistanie. Wojny te stały się także pretekstem do wzrostu inwestycji w uzbrojenie – nieproporcjonalnych inwestycji do skali problemów kraju, który podobno jest najbezpieczniejszy od stuleci – w NATO oraz wewnątrz gospodarczych i politycznych struktur europejskich.

Polska klasa polityczna zgadza się tylko w sprawach militaryzacji – usilnie zabiegała o obecność amerykańskich rakiet bez względu na koszty. Dla „równowagi” Polska gości tylko jedną agencję europejską. Jest nią kontrowersyjny FRONTEX, który zajmuje się koordynacją policyjno-wojskowych polowań na imigrantów i ma swój udział w kryminalizowaniu wolnego przepływu ludzi. Nagłe, pokryzysowe przyzwolenie na silniejsze państwa, polska klasa polityczna wykorzystuje inwestując w scentralizowane źródła energii – elektrownie atomowe [1]. Koszty militaryzacji oraz inwigilacji obywateli w regionach przyległych do takich elektrowni nie zostaną uwzględnione w rachunku ekonomicznym, ale będą ponoszone. Na inwestycje w źródła zdecentralizowane, przyjazne i mniej podatne na awarie czy celowe zniszczenia księgowi nie widzą pieniędzy. Podobnie jak od 20 lat nie widać pieniędzy na inwestycje w fundamenty rozwoju i modernizacji: służbę zdrowia, naukę i edukację.

Niektórzy całe życie przeżyli w Polsce słysząc, że nie ma pieniędzy. Lecz oto rząd polski znalazł niedawno rozwiązanie. Polska, mimo braku pieniędzy, jest w stanie nawet bardzo ryzykownie inwestować! Polska udzieliła 200 mld dolarów pożyczki... Islandii [1] [2]. Krajowi do niedawna na pierwszym miejscu w rankingu cywilizacyjnego rozwoju. Pieniądze na ten zbożny, spekulacyjny cel... pożyczyliśmy.

Jeśli spekulacje są możliwe, to i strategiczne inwestycje w zdrowie, naukę i edukację są także możliwe!

wtorek, 16 lutego 2010

Po cholerę burza nad Ośrodkiem GS? Dwa zdania.

X: Zapraszamy do zapoznania się z artykułem o Uniwesytecie Gdańskim na stronie Radia TOK FM. Niestety obiektem zainteresowania radiowców stał się temat dość błahy, za jaki uznać można burzę między grupą inicjatywną Ośrodka Gender Studies a dziekanem Wydziału Prawa i Administracji panem Jarosławem Warylewskim (na zdjęciu). Pierwsza strona zamierza kierować fundusze państwowe w badania nad kwestią płci, druga zaś porównuje badania nad płcią do promowania pedofilii. Wszystko to ukazuje Uniwersytet jako dość prowincjonalne bagienko, którego zbiurokratyzowane do zrzygania struktury stały się poletkiem niezbyt ciekawej bójki ideowej.
Najwidoczniej na Uniwersytecie Gdańskim nie dzieje się ostatnio nic, coby zaciekawiło środki masowego przekazu bardziej niż szarpanina między etatystycznym feminizmem a równie etatystyczną konserwą. Zachęcamy studentów i kadrę do zmiany tego stanu rzeczy.

Y: Ośrodek Gender Studies jest inicjatywą, która ma wspomóc pracę osób zajmujących się kwestiami szeroko pojętej płciowości, jednak nie wiąże się ona z dofinansowaniem przez UG (czy też państwo). Dla wielu osób jest to próba oswojenia i otworzenia przestrzeni uniwersyteckiej na kwestie, które bywają spychane na margines poszczególnych dziedzin. Blokowanie stworzenia interdyscyplinarnego ośrodka Gender Studies na UG jest dobrą ilustracją, jak bardzo nasza akademia jest zamknięta.

Treść artykułu tutaj:

środa, 10 lutego 2010

Zgłoś nam swój artykuł, nagranie, prezentację...

Jeżeli jesteś w stanie wyprodukować analizę, polemikę bądź krótki reportaż na temat stanu edukacji wyższej, tożsamości studentów lub perspektyw ruchu studenckiego, prześlij ją na adres okupeUG@gmail.com Przeczytamy i opublikujemy na blogu.

wtorek, 9 lutego 2010

Studencka okupacja w Sussex

Pracownicy uniwersytetu Sussex w południowej Anglii protestują przeciw cięciom budżetowym i zwolnieniom, a studenci dokonują akcji wsparcia na rzecz protestujących. Między innymi dokonano okupacji hali konferencyjnej Bramber House, o czym piszą sami studenci z Sussex:

"8 lutego b.r. do centrum konferencyjnego w Bramber House weszło ponad stu studentów i dokonało okupacji w solidarności z zapowiedzianym strajkiem związku UCU. Popieramy również działania wszystkich innych pracowników uczelni w Sussex w proteście przeciw cięciom budżetowym.

Podczas wczorajszego wiecu zebraliśmy ponad 250 funtów na fundusz strajkowy. Wzywamy wszystkich, którzy szanują pracę zatrudnionych na uczelni do dalszych wpłat.

Wyrażamy ostry sprzeciw przeciwko cięciom budżetowym i brakowi sensownej konsultacji działań kierownictwa z pracownikami i studentami. Nasza akcja - to zaledwie początek, część szerszej kampanii przeciwko cięciom proponowanym przez kierownictwo uczelni. Chcemy postawić administrację w obliczu walki. Zdajemy sobie sprawę z tego, iż Sussex - to nie jedyna uczelnia dotknięta cięciami wydatków publicznych i że jest to zjawisko nie tylko ogólnokrajowe, ale że to samo dzieje się z edukacją w innych krajach. Pragniemy wyrazić naszą solidarność ze wszystkimi walczącymi przeciw cięciom budżetowym na całym świecie."

Źródło: http://defendsussex.wordpress.com/

Tłumaczenie: OKUPE UG

Sugerujemy wysyłanie listów poparcia na adres: sussexstopthecuts@gmail.com


niedziela, 7 lutego 2010

List otwarty Uczelnianej Rady Doktorantów UG

Do Doktorantek i Doktorantów Uniwersytetu Wrocławskiego

Przesyłamy Wam wyrazy naszej solidarności. Problemy, które zdecydowaliście się przedstawić rozpoczynając akcję protestacyjną, są także naszymi problemami.

Doktorantami staliśmy się przez złożenie przysięgi, w której obiecywaliśmy bronić jedności stanu akademickiego. Dziś stajemy w jej obronie, gdyż warunki finansowe, na jakich budujemy Naukę w Polsce, wykluczają nas z tej społeczności.

Sytuacja doktorantów jest złożona i zła. O degradacji pozycji naukowca w Polsce niech świadczy fakt, że coraz więcej doktorantów wcale nie otrzymuje stypendiów doktoranckich. Ci, którzy otrzymują stypendia doktoranckie, nie są w stanie nawet z nich przeżyć, nie wspominając o rozwoju naukowym. Fakt, że chcemy dzielić się naszymi odkryciami ze studentami, wykorzystywany bywa przeciwko nam - do uczenia zaprzęgani są już nawet doktoranci, którzy nie otrzymują stypendiów. Doktoranci nie są nawet objęci ubezpieczeniem społecznym!

Wiemy, że nie będzie "uczelni flagowych" bez doktorantów. Jesteśmy warunkiem sukcesu każdego wydziału czy instytutu. Jednak nasze "fabryki dyplomów" zarządzane są kosztem zadłużenia poszczególnych wydziałów. Dlatego coraz częściej słyszymy o groźbach ściągania z nas "haraczu" za przedłużanie badań. Szczytem wyzysku jest pobieranie opłat za studia doktoranckie. Jednocześnie uczelnie nie rezygnują z uwzględniania naszych osiągnięć i publikacji jako swojego statutowego dorobku badawczego.

Sprzeciwiając się niesprawiedliwości wobec doktorantów nie zapominajmy o studentach. Proces Boloński spowodował, że studenci mają mniej czasu na rozpoznanie swojej sytuacji: 3 lata na studiach licencjackich, 2 lata na magisterskich. My na tzw. studiach spędzamy najwięcej czasu. Mamy na ogół 4 lata na przeprowadzenie badań, prowadzenie zajęć, publikowanie, zaliczenie kursów i obronę naszych doktoratów. Studenci (i niestety coraz częściej również doktoranci) są najbardziej obciążoną podatkami pośrednimi grupą społeczną, a za swój wkład pracy wynagradzani są "paciorkami" w postaci punktów ECTS. Zastępowanie godnej płacy "paciorkami" nie wystarczy ani doktorantom ani nikomu, kto ma szacunek do swojej pracy!

Jako doktoranci z ”fabryk dyplomów i wiedzy” jesteśmy swego rodzaju „robotniczą arystokracją”, dlatego części z nas udaje się zdobyć atrakcyjne stypendia. Nie jest to jednak rozwiązanie dla wszystkich pracujących dla rozwoju Nauki w Polsce. W sytuacji braku stypendiów doktoranckich na wielu wydziałach (szczególnie humanistycznych i nauk społecznych), pomysły, by doktoranci utrzymywali się tylko z grantów, uważamy za rozwiązanie, które wyklucza projekty badawcze nieatrakcyjne z punktu widzenia logiki rynku i priorytetów zawartych w funduszach unijnych. Zatem przeciwstawiając się podziałowi na te lepsze (dofinansowane) i gorsze (niedofinansowane) nauki, pamiętajmy więc, że każda propozycja złożona doktorantom, jest propozycją złożoną całemu stanowi akademickiemu.

Samorząd doktorantów Uniwersytetu Gdańskiego popiera Wasze postulaty i diagnozę sytuacji wyrażone w odezwie "Do społeczności akademickiej Uniwersytetu Wrocławskiego". Mając na uwadze wspólny interes całej społeczności akademickiej w Polsce, a w szczególności młodej kadry naukowej – doktorantów i doktorantek, którzy domagają się od kilku lat wprowadzenia powszechnych stypendiów doktoranckich, wzywamy do podjęcia wspólnych działań na szczeblu krajowym i nawiązania współpracy w celu wywarcia nacisku na Ministerstwo Nauki, wszystkie uniwersytety i akademie w Polsce. Mamy nadzieję, że formy, skala oraz skuteczność naszych działań będą odbiciem innowacyjności, mobilności oraz interdyscyplinarności naszego środowiska.

Z wyrazami solidarności,
Uczelniana Rada Doktorantów Uniwersytetu Gdańskiego

poniedziałek, 25 stycznia 2010

Międzynarodowe wezwanie do udziału

11-tego i 12-tego marca 2010 roku ministrowie edukacji 46-ściu krajów europejskich będą świętować w Wiedniu i Budapeszcie 10-tą rocznicę Procesu Bolońskiego. Biorąc pod uwagę obecną sytuację i toczące się protesty na wielu europejskich uniwersytetach, świętowanie to jest
farsą.

Proces Boloński nie tylko jawnie nie osiągnął uzgodnionych celów poprawy mobilności; doprowadził także do zwiększenia ograniczeń w studiowaniu i w życiu studentów, a także zwiększył selektywność w dostępie do wyższej edukacji.

Fakt, że cały ten proces ma u podstawy rozumienie edukacji jako jedynie produkcji siły roboczej pod dyktat rynku, oddzwierciedlają jego uzgodnione cele. Dlatego naszym celem jest nie tylko mierzenie sukcesów i porażek Procesu Bolońskiego, ale także zakwestionowanie tego procesu oraz jego podstaw. Studia magisterskie i doktoranckie jako programy elitarne, które w szczególności wykluczają kobiety, wprowadzenie opłat za studia i niedofinansowywanie uniwersytetów, jak również od-demokratyzowywanie wnętrza systemu są tego oczywistymi
symptomami.

Trudna sytuacja finansowa uniwersytetów zwiększa wpływy korporacji na edukację i badania naukowe. Ukierunkowanie nauczania na korporacyjne interesy nie tylko dotyka uniwersytetów, ale całego sektora edukacji. Dlatego możliwości wewnętrznie zdeterminowanego, a zarazem krytycznego uczenia się zostały skrępowane.

Mając na uwadze tę fatalną sytuację nie widzimy powodu aby świętować wokół Procesu Bolońskiego. Ogólnoeuropejskie protesty studentów, nauczycieli i innych pokazują, że ekonomizacja edukacji jest skierowania przeciw ich interesom.

Dlatego w tygodniu od 8-tego do 12-tego marca 2010 roku będziemy przygrywać konferencji demonstracjami, strajkami I blokadami, jak również alternatywnym szczytem, na którym zamierzamy dyskutować na temat europejskiej polityki edukacyjnej, a także o wspólnych celach
naszych protestów.

Powołaliśmy 4 grupy, które zajmują się różnymi aspektami nadchodzących wydarzeń:

Demonstracja/blokada
W czasie gdy ministrowie mają swoje spotkanie, my organizujemy demonstrację (czwartek, 11 marca). Różne pomysły blokad są dyskutowane.

Strajk
Korzystając z okazji tego wydarzenia, planujemy co najmniej dwudniowy strajk uniwersytecki we współpracy z pracownikami dydaktycznymi.

Kontr-konferencja
W tej części chcemy pracować, dyskutować i otwarcie wymienić się doświadczeniami związanymi z Procesem Bolońskim oraz możliwymi lepszymi politykami edukacyjnymi.

Międzynarodowa mobilizacja
Dużą częścią wydarzenia powinno być także zebranie wszystkich protestujących z różnych krajów i dyscyplin w celu wypracowania wspólnej strategii.

Chcemy aby to wydarzenie było zorganizowane i prowadzone przez wszystkich protestujących razem. Dlatego właśnie wzywamy do udziału, nie tylko w czasie samego wydarzenia, ale także podczas przygotowań (np. przez wkład w kontr-konferencję itp.)


Razem pokażemy, że nie zgadzamy się na świętowanie procesu, który sprowadza edukację do produkcji kapitału ludzkiego!

Ten protest i jego dalszy rozwój żyje dzięki naszemu udziałowi!




Kontakt: Wiedeń - mobilization.bolognaburns@gmail.com

Oryginał wezwania znajdziesz tu: Bologna Burns!

czwartek, 21 stycznia 2010

Założyciel FNB w Gdańsku!

Szanowni Państwo, Drodzy Koledzy i Koleżanki!

Mamy przyjemność zaprosić was na niecodzienne wydarzenie w ramach Koła Naukowego Badaczy Kultur "Na Styku". W Polsce gościć będzie Keith McHenry, założyciel antywojennej inicjatywy rozdawania żywności, "Food Not Bombs", która to inicjatywa funkcjonuje również w Polsce, pod nazwą "Jedzenie Zamiast Bomb"*. Od jej założenia upływa właśnie 30 lat, co dla p. McHenryego stanowi okazję do podróży po świecie. Jedyne w naszym kraju spotkanie otwarte z Keithem McHenrym odbędzie się właśnie w Gdańsku. Pan McHenry opowie, dlaczego wybrał taki właśnie sposób na kontestowanie zbrojeń, pokaże też film ze swojej wyprawy do Nigerii, gdzie 4 lata temu zakładał filię ruchu "Jedzenie Zamiast Bomb". Zarówno wykład, jak i film będą tłumaczone na język polski. W ramach spotkania przewidzieliśmy czas na dyskusję.

Zapraszamy do kawiarni "Delfin" w Oliwie (ul. Opata Rybińskiego 17) na niedzielę, godz. 15:00. Wstęp wolny!

- Koło Badaczy Kultur "Na Styku" na Uniwersytecie Gdańskim
- Jedzenie Zamiast Bomb - Gdańsk
- Jedzenie Zamiast Bomb - Gdynia
- Otwarty Komitet Uwalniania Przestrzeni Edukacyjnych i redakcja okupe.blogspot.com

* Food Not Bombs - dosł. Żywność Zamiast Bomb - to inicjatywa światowego ruchu antywojennego polegająca na regularnie organizowanych akcjach rozdawania darmowej żywności na ulicach miast. W ten sposób działacze Food Not Bombs chcą pokazać, że potrzeba zapewnienia powszechnego dostępu do żywności nie jest tak trudna do zaspokojenia, by przedkładać nad nią interesy producentów broni. Zapoczątkowana w Stanach Zjednoczonych Ameryki w 1980 roku, inicjatywa Food Not Bombs w ciągu trzech dekad rozprzestrzeniła się na wszystkie kontynenty świata. Na terenie trójmiasta akcje pod hasłem Jedzenie Zamiast Bomb odbywają się przed budynkami dworców głównych PKP: w Gdyni w soboty o godz. 12:00, w Gdańsku w niedziele również o 12:00. Udział w nich jest otwarty dla wszystkich.

czwartek, 14 stycznia 2010

Wspominki z porażki i szara teraźniejszość

Dziś na Wydziale Filologiczno-Historycznym UG odbyła się konferencja p.t. "wojna o akta" organizowana przez Instytut Pamięci Narodowej. Wystąpili uczestnicy szturmu na gmach PZPR w 1990 roku, dawni członkowie Federacji Młodzieży Walczącej a także obecne władze "Solidarności" i przedstawiciele uniwersytetu. Pokazano krótki film p.t. "Ostatnia zadyma" dokumentujący wydarzenia w 1990 roku.

Na konferencji obecni byli przyjaciele i sympatycy Klaudiusza Wesołka, członka inicjatyw o różnym profilu, zagorzałego przeciwnika poddaństwa i politycznej amnezji, a od 12 stycznia - internowanego, ubiegającego się o status więźnia sumienia. Klaudiusz Wesołek zamknięty został na Kurkowej za list wysłany do prokuratora. Za określenie "esbecka szuja" został skazany na prace społeczne, a nieodrobiwszy ich, otrzymał wezwanie na Kurkową. Z tej okazji w sali wykładowej i przed wejściem zostały rozdane ulotki apelujące o okazanie solidarności z internowanym Wesołkiem. Co ciekawe, wielu z jego dawnych towarzyszy z FMW w ogóle nie wiedziało o jego aresztowaniu. A przecież w wolnej Polsce mamy wolne media...
A propos, poniżej artykuł z "Dziennika Bałtyckiego" o sprawie Wesołka jeszcze przed aresztowaniem:

Adres do Klaudiusza Wesołka to:
Klaudiusz Wesołek
Areszt Śledczy, ul. Kurkowa 12
80-803 Gdańsk

środa, 6 stycznia 2010

"Tu się nie żyje" - felieton Jakuba Raszewskiego

Jakiś czas temu, pracowałem przez pół roku na cieciówie w apartamentowcu dla burżujów w centrum Wrocławia. Na jednej z ostatnich nocnych służb byłem tak znużony, że musiałem wyjść i trochę się przewietrzyć. Udając się na spoczynek, zastanawiałem się dlaczego na żadnej z czterech ławek znajdujących się wokół budynku, nie widziałem nigdy nikogo siedzącego. Oglądając nocne niebo i otaczające enklawę bogactwa szare bloki z PRL-u, po kilku minutach zacząłem odczuwać jak bardzo te ławki są niewygodne. Były bardzo toporne, a oparcie znajdowało się nienaturalnie daleko od miejsca do siedzenia. Jak to jest możliwe, że budynek wyposażony w monitoring i całodobową ochronę, z mieszkaniami na najwyższym standardzie ma tak chujowe ławki? I wtedy zrozumiałem – ławki zrobiono tak, by młodzież z okolicznych bloków nie miała ochoty na nich siedzieć, psując wizerunek apartamentowca.

Młodzież młodzieżą, ale dzisiejsze dzieciaki mają jeszcze bardziej przejebane. Za moich czasów nie było nawet domofonów i jak chciało się wbiec do jakiejkolwiek bramy w bloku, gdyż akurat gonił cię kolega z karabinem, to nie było najmniejszego problemu. Teraz problemem może być nawet schronienie się na sąsiednim podwórku, gdyż może się okazać, że plac zabaw dzieci bogatszych rodziców jest ogrodzony i monitorowany wraz z okolicznymi budynkami.

Po co te ławki, płoty i kamery? Ano po to, by odgrodzić się od niebezpiecznego tłumu i roszczeniowej biedoty i pokazać, że stanowi się elitarną „społeczność”. Proste. Funkcja ochrony jest wątpliwa, gdyż tak samo jak można otworzyć bramę z domofonem przy pomocy noża (wiem, bo byłem listonoszem), tak samo można popełnić przestępstwo pod okiem kamery jeżeli jest się szybkim i sprytnym (wiem, bo byłem graficiarzem).

Na szczęście bogatsze dzieciaki będą miały zrekompensowane niewygodne ławki pod domem, ławkami i sprzętem w najlepszych szkołach. Wszak silne skorelowanie wyników szkolnych ze statusem społeczno ekonomicznym rodziców zostało już zbadane dość dobrze. Rodziców pociech z apartamentowca w przeciwieństwie do tych z bloków, będzie stać na to, by dowozić je do elitarnych szkół, na dodatkowe zajęcia, czy do przedszkola z poszerzonym angielskim, by potem przez całą edukację mogło uczęszczać do klas/szkół o takim poziomie języka obcego, który jest nie do ogarnięcia dla ucznia który uczył się go jedynie w szkole publicznej. Będą również przy wyborze szkoły kierować się rankingami. Rankingami które pokazują jak dobrzy uczniowie (z jakich domów) trafiają do tych szkół, a nie jak skuteczni są nauczyciele. Ich umiejętność nauczania mogłaby być zmierzona jedynie rankingami porównującymi poziom ucznia „na wejściu” i „na wyjściu” po kilku latach pobierania nauki w szkole. Tomasz Szkudlarek za którym powtarzam ów pomysł, napisał:

„Opowiedziałem kiedyś o takiej możliwości zamiany zasad rankingowania szkół dziennikarzowi, który prowadził z kuratorem oświaty i ze mną telewizyjny wywiad dotyczący selekcji szkolnych. Rozmowa miała miejsce po nagraniu audycji, gdy dziennikarz spytał mnie prywatnie, co z problemami społecznymi wynikającymi z procesów selekcyjnych można zrobić. Kiedy opowiedziałem mu o możliwości oceniania wartości dodanej, odpowiedział: - no tak, ale przecież my nie takiego rankingu potrzebujemy.
Widzę tylko jedną możliwą interpretację tej wypowiedzi. Niepotrzebna nam (nam – nowej elicie) wiedza o tym, która szkoła lepiej uczy. Potrzebna nam jest informacja, jakie (czyje) dzieci tam zastaniemy.”
(Edukacja i konstruowanie nierówności społecznych, 2007)

Faktyczna, fizyczna segregacja to jedno. Jest jeszcze wizerunek. Moda niestety stała się w znacznej mierze egalitarna. Owszem, istnieją nadal drogie marki, ale obecnie można być nawet tanio ubranym i nadal mieć wspaniały styl, można też zawsze ciułać i odkładać, by zasmakować stylu życia bogaczy. Ubranie nie jest już jak kiedyś markerem statusu społecznego. Co więc zrobić żeby pokazać że stanowi się odrębną rasę niż stylowo ubrane sprzątaczki i robotnicy? Na szczęście jest chirurgia plastyczna. A to jest już zabawa na którą stać naprawdę tylko nielicznych. Idealne ciało, włosy, twarz, zęby, to nowe symbole statusu.

Co więcej, ciało już wkrótce stanie się nie tylko symbolem statusu, lecz również narzędziem kontroli społecznej. W przyszłości wszczepiony chip, niezbędny do normalnego funkcjonowania społecznego, w każdej chwili będzie mógł być wyłączony u tych bardziej krnąbrnych. Szybsze to i tańsze niż więzienia. Tym bardziej, że powoli coraz trudniej jest podtrzymać argumenty za „średniowieczną” metodą, jaką jest zamykanie ludzi w klatkach (zamiast danie im w życiu szansy i nadziei).

A co do idealnego ciała - sztuczna ingerencja w nie, wkrótce stanie się nie tylko fanaberią, lecz koniecznością - o naturalne zdrowie i piękno będzie już coraz ciężej. Trudno się dziwić, skoro oddycha się skażonym powietrzem, obmywa skażoną wodą i spożywa skażone, jałowe jedzenie. Skażone ludzką chciwością i potrzebą maksymalizacji zysku.

Puste kalorie, puste gwiazdy w telewizji i telewizory, które się psują podobnie jak i reszta sprzętu na tyle często, by wciąż je wymieniać i kupować nowe.

Co można powiedzieć o życiu w świecie, w którym ławki nie służą siedzeniu, jedzenie odżywaniu, nauka rozwojowi, gdzie sprzęt elektroniczny produkuje się tak, by się psuł, a place zabaw nie są wspólne? Tylko tyle, że nie jest ono życiem. Jest marną egzystencją w świecie psychozy strachu, gdzie dominuje rywalizacja i własny zysk a ponad wszystko - jak gołym okiem widać – absurd. Marna egzystencja i ciągłe tyranie dla tych, którzy swą chciwość wymalowaną na mordach, maskują uśmiechem zrobionym za kilkanaście tysięcy złotych.

Jakub Raszewski

***

Tekst ukaże się w kolejnym numerze wrocławskiego redskin zina – La Rage (wcześniej Spirit of 36). "Przedrukowujemy" z "Centrum Informacji Anarchistycznej".