
sobota, 27 lutego 2010
czwartek, 25 lutego 2010
Spotkanie n.t. edukacji na WNS: osobista relacja

wtorek, 23 lutego 2010
Japonia: rozdawanie ulotek przeszkadza w edukacyjnym "biznesie"

Zatrzymani nadal są w areszcie. Postawiono im zarzuty "siłowego przeszkadzania w biznesie", a więc uznano, że nabór na studia jest tylko i wyłącznie działalnością gospodarczą. W Europie trwają solidarnościowe bombardowania placówek dyplomatycznych Japonii listami i telefonami.
Adres ambasady Japonii w Polsce:
ul. Szwoleżerów 8
00-464 Warszawa
Telefon: 022 696 50 00
Fax: 022 696 50 01
Godziny otwarcia: 8.30 – 17.00 (pon.-pt.)
Pytanie prywatne: dlaczego zdewastowano wystawę?
Czyżby, jak twierdzą niektórzy, Polska nadal tkwiła w zatęchłym XIX-wiecznym konfesjonale, przez co samo wymienienie słowa z członem "seks" wywołuje rumieńce na pryszczatych twarzach przyszłych nauczycieli? Może forma oswajania Polaków z wielością opcji życiowych, którą podjęło KPH, bardziej odrzuca niż odnosi skutek? A może w jednym należy przyznać rację Januszowi Kórwinowi-Mikke, który uwaza, ze wiekszość ludzi to debile, co w szczególności dotyczy studentów (czlowiek biedny = czlowiek gorszy)? Moze drugi rok historii powinien pójść tropem przysłowia "Lekarzu lecz się sam" zamiast "szewc bez butów chodzi"? Czekamy na opinie naszych wiernych czytelników.
- X.
niedziela, 21 lutego 2010
KN UG zapraszają na dyskusję 24 lutego

pt. "Stan i planowana reforma szkolnictwa wyższego a nauki społeczne",
który odbędzie się 24 lutego 2010 roku, o godzinie 17.00 w WNS,
sala C111/C112 (nowooddane do użytku skrzydło C).
Wezmą w nim udział następujący dyskutanci:
- prof. dr hab. Jerzy Błażejowski (kierownik Katedry Chemii Fizycznej Wydziału Chemicznego UG, przewodniczący Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego IX kadencji),
- mgr Magdalena Prusinowska (przedstawicielka KN "Na Styku", działającego przy Instytucie Pedagogiki WNS UG),
- dr Wojciech Zieliński (wicedyrektor Instytutu Filozofii, Socjologii i Dziennikarstwa WNS UG).
Celem panelu będzie dyskusja nad podstawowymi założeniami planowanej przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego reformy szkolnictwa wyższego oraz przybliżenie wpływu ewentualnych zmian na sytuację poszczególnych grup wchodzących w skład społeczności akademickiej: pracowników naukowo-dydaktycznych, doktorantów i studentów.
piątek, 19 lutego 2010
Warfare vs. Welfare: Militaryzacja Zamiast Modernizacji a Protest Doktorantów
Kolejną audycją był "Klub Trójki" w Trójce (do ściągnięcia stąd). Wrażliwość tamtejszych radiowców na aktualne problemy społeczne być może wzrosła po tym, jak sami musieli protestować. Tym razem w studio nie było nikogo ze środowiska wrocławskiego, lecz problemy doktorantów dyskutowano w gronie przedstawicieli różnych szczebli hierarchii akademickiej: profesorki, doktorki i doktoranta. Mimo tego, że wszyscy się ze sobą w studio zgadzali i ubolewali, to w pewnym momencie audycji dyskusja dosłownie „zawisła” po stwierdzeniu prowadzącego: przecież wiadomo, że nie ma pieniędzy.
Między innymi tym się różni ekonomia od rachunkowości, że tylko z perspektywy księgowych pieniędzy może nie być. Gdzie się podziały pieniądze jedynego w Europie kraju, który rzekomo nie jest w kryzysie? Gdzie się podziały pieniądze jednego z najbogatszych krajów na świecie: który należy do OECD, pretenduje podobno do G20 i prowadzi aktywną politykę militarną daleko poza swoimi granicami?
Niall Ferguson w swojej książce „The Cash Nexus: Money and Power in the Modern World 1700-2000” stawia tezę, że współczesne państwa musiały wybierać między „warfare” a „welfare” i że nie da się utrzymać obu kosztownych modeli jednocześnie. Kiedy księgowi mówią, że nie ma pieniędzy na zdrowie, naukę czy edukację, zawsze należy zwrócić pytający wzrok w kierunku wojskowych.
W Polsce nie ma pieniędzy na edukację, nie ma pieniędzy na służbę zdrowia, a problemy bezrobocia czy wykluczenia rozwiązuje się przez zachęcanie obywateli do emigracji (Kaczmarczyk P., Okólski, M. (red.). 2008. Polityka migracyjna jako instrument promocji zatrudnienia i ograniczania bezrobocia. OBM UW. Warszawa.), przepraszam: mobilności. Jednocześnie klasa polityczna tego kraju zadecydowała o wzięciu udziału w dwóch kosztownych wojnach: w Iraku i w Afganistanie. Wojny te stały się także pretekstem do wzrostu inwestycji w uzbrojenie – nieproporcjonalnych inwestycji do skali problemów kraju, który podobno jest najbezpieczniejszy od stuleci – w NATO oraz wewnątrz gospodarczych i politycznych struktur europejskich.
Polska klasa polityczna zgadza się tylko w sprawach militaryzacji – usilnie zabiegała o obecność amerykańskich rakiet bez względu na koszty. Dla „równowagi” Polska gości tylko jedną agencję europejską. Jest nią kontrowersyjny FRONTEX, który zajmuje się koordynacją policyjno-wojskowych polowań na imigrantów i ma swój udział w kryminalizowaniu wolnego przepływu ludzi. Nagłe, pokryzysowe przyzwolenie na silniejsze państwa, polska klasa polityczna wykorzystuje inwestując w scentralizowane źródła energii – elektrownie atomowe [1]. Koszty militaryzacji oraz inwigilacji obywateli w regionach przyległych do takich elektrowni nie zostaną uwzględnione w rachunku ekonomicznym, ale będą ponoszone. Na inwestycje w źródła zdecentralizowane, przyjazne i mniej podatne na awarie czy celowe zniszczenia księgowi nie widzą pieniędzy. Podobnie jak od 20 lat nie widać pieniędzy na inwestycje w fundamenty rozwoju i modernizacji: służbę zdrowia, naukę i edukację.
Niektórzy całe życie przeżyli w Polsce słysząc, że nie ma pieniędzy. Lecz oto rząd polski znalazł niedawno rozwiązanie. Polska, mimo braku pieniędzy, jest w stanie nawet bardzo ryzykownie inwestować! Polska udzieliła 200 mld dolarów pożyczki... Islandii [1] [2]. Krajowi do niedawna na pierwszym miejscu w rankingu cywilizacyjnego rozwoju. Pieniądze na ten zbożny, spekulacyjny cel... pożyczyliśmy.
Jeśli spekulacje są możliwe, to i strategiczne inwestycje w zdrowie, naukę i edukację są także możliwe!
wtorek, 16 lutego 2010
Po cholerę burza nad Ośrodkiem GS? Dwa zdania.

Y: Ośrodek Gender Studies jest inicjatywą, która ma wspomóc pracę osób zajmujących się kwestiami szeroko pojętej płciowości, jednak nie wiąże się ona z dofinansowaniem przez UG (czy też państwo). Dla wielu osób jest to próba oswojenia i otworzenia przestrzeni uniwersyteckiej na kwestie, które bywają spychane na margines poszczególnych dziedzin. Blokowanie stworzenia interdyscyplinarnego ośrodka Gender Studies na UG jest dobrą ilustracją, jak bardzo nasza akademia jest zamknięta.
środa, 10 lutego 2010
Zgłoś nam swój artykuł, nagranie, prezentację...
wtorek, 9 lutego 2010
Studencka okupacja w Sussex

Pracownicy uniwersytetu Sussex w południowej Anglii protestują przeciw cięciom budżetowym i zwolnieniom, a studenci dokonują akcji wsparcia na rzecz protestujących. Między innymi dokonano okupacji hali konferencyjnej Bramber House, o czym piszą sami studenci z Sussex:
"8 lutego b.r. do centrum konferencyjnego w Bramber House weszło ponad stu studentów i dokonało okupacji w solidarności z zapowiedzianym strajkiem związku UCU. Popieramy również działania wszystkich innych pracowników uczelni w Sussex w proteście przeciw cięciom budżetowym.
Podczas wczorajszego wiecu zebraliśmy ponad 250 funtów na fundusz strajkowy. Wzywamy wszystkich, którzy szanują pracę zatrudnionych na uczelni do dalszych wpłat.
Wyrażamy ostry sprzeciw przeciwko cięciom budżetowym i brakowi sensownej konsultacji działań kierownictwa z pracownikami i studentami. Nasza akcja - to zaledwie początek, część szerszej kampanii przeciwko cięciom proponowanym przez kierownictwo uczelni. Chcemy postawić administrację w obliczu walki. Zdajemy sobie sprawę z tego, iż Sussex - to nie jedyna uczelnia dotknięta cięciami wydatków publicznych i że jest to zjawisko nie tylko ogólnokrajowe, ale że to samo dzieje się z edukacją w innych krajach. Pragniemy wyrazić naszą solidarność ze wszystkimi walczącymi przeciw cięciom budżetowym na całym świecie."
Źródło: http://defendsussex.wordpress.com/
Tłumaczenie: OKUPE UG
Sugerujemy wysyłanie listów poparcia na adres: sussexstopthecuts@gmail.com
niedziela, 7 lutego 2010
List otwarty Uczelnianej Rady Doktorantów UG

Do Doktorantek i Doktorantów Uniwersytetu Wrocławskiego
Przesyłamy Wam wyrazy naszej solidarności. Problemy, które zdecydowaliście się przedstawić rozpoczynając akcję protestacyjną, są także naszymi problemami.
Doktorantami staliśmy się przez złożenie przysięgi, w której obiecywaliśmy bronić jedności stanu akademickiego. Dziś stajemy w jej obronie, gdyż warunki finansowe, na jakich budujemy Naukę w Polsce, wykluczają nas z tej społeczności.
Sytuacja doktorantów jest złożona i zła. O degradacji pozycji naukowca w Polsce niech świadczy fakt, że coraz więcej doktorantów wcale nie otrzymuje stypendiów doktoranckich. Ci, którzy otrzymują stypendia doktoranckie, nie są w stanie nawet z nich przeżyć, nie wspominając o rozwoju naukowym. Fakt, że chcemy dzielić się naszymi odkryciami ze studentami, wykorzystywany bywa przeciwko nam - do uczenia zaprzęgani są już nawet doktoranci, którzy nie otrzymują stypendiów. Doktoranci nie są nawet objęci ubezpieczeniem społecznym!
Wiemy, że nie będzie "uczelni flagowych" bez doktorantów. Jesteśmy warunkiem sukcesu każdego wydziału czy instytutu. Jednak nasze "fabryki dyplomów" zarządzane są kosztem zadłużenia poszczególnych wydziałów. Dlatego coraz częściej słyszymy o groźbach ściągania z nas "haraczu" za przedłużanie badań. Szczytem wyzysku jest pobieranie opłat za studia doktoranckie. Jednocześnie uczelnie nie rezygnują z uwzględniania naszych osiągnięć i publikacji jako swojego statutowego dorobku badawczego.
Sprzeciwiając się niesprawiedliwości wobec doktorantów nie zapominajmy o studentach. Proces Boloński spowodował, że studenci mają mniej czasu na rozpoznanie swojej sytuacji: 3 lata na studiach licencjackich, 2 lata na magisterskich. My na tzw. studiach spędzamy najwięcej czasu. Mamy na ogół 4 lata na przeprowadzenie badań, prowadzenie zajęć, publikowanie, zaliczenie kursów i obronę naszych doktoratów. Studenci (i niestety coraz częściej również doktoranci) są najbardziej obciążoną podatkami pośrednimi grupą społeczną, a za swój wkład pracy wynagradzani są "paciorkami" w postaci punktów ECTS. Zastępowanie godnej płacy "paciorkami" nie wystarczy ani doktorantom ani nikomu, kto ma szacunek do swojej pracy!
Jako doktoranci z ”fabryk dyplomów i wiedzy” jesteśmy swego rodzaju „robotniczą arystokracją”, dlatego części z nas udaje się zdobyć atrakcyjne stypendia. Nie jest to jednak rozwiązanie dla wszystkich pracujących dla rozwoju Nauki w Polsce. W sytuacji braku stypendiów doktoranckich na wielu wydziałach (szczególnie humanistycznych i nauk społecznych), pomysły, by doktoranci utrzymywali się tylko z grantów, uważamy za rozwiązanie, które wyklucza projekty badawcze nieatrakcyjne z punktu widzenia logiki rynku i priorytetów zawartych w funduszach unijnych. Zatem przeciwstawiając się podziałowi na te lepsze (dofinansowane) i gorsze (niedofinansowane) nauki, pamiętajmy więc, że każda propozycja złożona doktorantom, jest propozycją złożoną całemu stanowi akademickiemu.
Samorząd doktorantów Uniwersytetu Gdańskiego popiera Wasze postulaty i diagnozę sytuacji wyrażone w odezwie "Do społeczności akademickiej Uniwersytetu Wrocławskiego". Mając na uwadze wspólny interes całej społeczności akademickiej w Polsce, a w szczególności młodej kadry naukowej – doktorantów i doktorantek, którzy domagają się od kilku lat wprowadzenia powszechnych stypendiów doktoranckich, wzywamy do podjęcia wspólnych działań na szczeblu krajowym i nawiązania współpracy w celu wywarcia nacisku na Ministerstwo Nauki, wszystkie uniwersytety i akademie w Polsce. Mamy nadzieję, że formy, skala oraz skuteczność naszych działań będą odbiciem innowacyjności, mobilności oraz interdyscyplinarności naszego środowiska.
Z wyrazami solidarności,
Uczelniana Rada Doktorantów Uniwersytetu Gdańskiego